Wydzwaniają po nocach, nękają mailami. Do czego zdolni są rodzice, aby dziecko dostało wyższą ocenę?

- Jedna matka siódmoklasistki powiedziała mi na początku roku szkolnego, że ma ambicje, aby córka miała świadectwo z czerwonym paskiem. Uśmiechnąłem się wtedy i odpowiedziałem, że będę kibicował. Nie wiedziałem wtedy, że jej pociecha była czwórkową uczennicą i nie bardzo zależało jej na świadectwie z wyróżnieniem - wspomina historyk i wychowawca siódmej klasy szkoły podstawowej w rozmowie z eDziecko.pl.

Więcej o szkole przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Oceny uzależniają. I choć wydaje się to absurdalne, niestety rzeczywistość polskich uczniów jest jaka jest. Często rodzice przenoszą na dzieci swoje ambicje i mimo przeciwności wróżą swojemu dziecku sukces w sferze ocen, świadectw czy standardowych testów. Czasami dzieje się to wbrew samych pociechom. 

Obrywa się przy tym nauczycielom, którzy muszą zmierzyć się z roszczeniowymi rodzicami wymagającymi wiele nie tylko od dziecka, ale i od pedagoga. Jak się okazuje, są w stanie dużo zrobić, aby zawalczyć o oceny dziecka, czasami wbrew niemu. 

Zobacz wideo Czy w polskiej szkole muszą być oceny? "Można w inny sposób ocenić ucznia niż liczbą"

"Matka siódmoklasistki powiedziała mi na początku roku szkolnego, że ma ambicje, aby córka miała świadectwo z czerwonym paskiem"

Dziecko wraca po 8 godzinach szkoły do domu, pamięta o zbliżającym się zakończeniu roku szkolnego i planowanym wystawieniu ocen, jednak nadmiar obowiązków sprawia, że jedyne, o czym nie chce już myśleć, to szkoła. Niestety, wtedy na drodze pojawiają się rodzice, którzy nie mówią o niczym innym jak oceny. Pytają dzieci o niemal wszystko i od razu zaciągają je do książek. Niekiedy sami starają się uruchamiać kontakty. 

Pracuję w oświacie prawie 30 lat i spotkałem wielu rodziców, którym bardziej zależało na ocenach, niż dzieciom. To są chore ambicje, które powinno się leczyć. To naprawdę źle działa na dzieci

- przyznaje nauczyciel w rozmowie z eDziecko i przywołuje sytuację, która jest dla niego świetnym potwierdzeniem wcześniej wypowiedzianych słów. - Jedna matka siódmoklasistki powiedziała mi na początku roku szkolnego, że ma ambicje, aby córka miała świadectwo z czerwonym paskiem. Uśmiechnąłem się wtedy i odpowiedziałem, że będę kibicował. Nie wiedziałem wtedy, że jej pociecha była czwórkową uczennicą i nie bardzo zależało jej na świadectwie z wyróżnieniem - przyznał nauczyciel, dodając, że kiedy zbliżał się czas wystawienia ocen, czy to podczas pierwszego półrocza, czy drugiego, to matka potrafiła dzwonić i pytać, czy córka poprawiła stopnie cząstkowe. Sytuacje były na tyle absurdalne, że nauczyciel w końcu zwrócił uwagę rodzicowi i poprosił, aby to wyłącznie córka kontaktowała się z nim w sprawie ocen. 

"Ja miałam dobre oceny w szkole i nie wyobrażam sobie, aby moje dziecko miało dwóje czy tróje"

Aby nie być jednostronnym, o opinie w sprawie ingerowania w oceny dzieci zapytaliśmy także samych rodziców. Wielu z nich odpowiedziało, że starają się motywować dziecko i pomagać mu w szkolnych obowiązkach, np. zapisując na dodatkowe zajęcia, jednak wszystkie te działania ograniczają się do zwykłego wsparcia. Byli jednak też tacy rodzice, szczególnie matki, którzy podchodzą do tego ambicjonalnie:

Ja miałam dobre oceny w szkole i nie wyobrażam sobie, aby moje dziecko miało dwóje czy tróje. Chodzę na zebrania i interesuję się dzieckiem. Jestem w stałym kontakcie z nauczycielami i oni nie mają z tym problemu. Chcę obserwować postępy dziecka i jeśli widzę, że coś jest nie tak, to ingeruję

- mówi matka licealistki z podwarszawskiego liceum, a inna dodaje, że gdyby nie jej pomoc, córka na pewno nie miałaby piątki z wiedzy o społeczeństwie. - Moja córka jest humanistką, ale nie po drodze jej z historią. Jak wykuła na blachę, to dostała dobrą ocenę, ale nie zawsze się jej chciało. Kiedyś podczas dnia otwartego poszłam na spotkanie z nauczycielką i szczegółowo wypytałam ją o wymagania i system oceniania. Później wszystko przedstawiłam dziecku i jakoś łatwiej było nam w roku szkolnym, kiedy wiedzieliśmy, czego pedagożka oczekuje od nas - dodaje. 

Takie sytuacje tylko pokazują, że każdy rodzic powinien skupić się na uświadomieniu sobie i dziecku, że najważniejsze nie jest to, co na papierze, tylko w głowie. Czasami warto wskazać cel i rozjaśnić drogę do jego realizacji, nie patrząc na świadectwo czy oceny cząstkowe. Bo najważniejsze to rozwijać w dziecku te naturalne talenty, których sam czasami nie dostrzega. 

Więcej o: