Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
Zbliża się zakończenie roku szkolnego, a wraz z nim nowe problemy polskich uczniów. Mianowicie chodzi o kupno prezentów dla swoich nauczycieli. Jak się okazuje, nie jest to łatwy orzech do zgryzienia, szczególnie że każdy pedagog ma inny charakter i upodobania. Kupno kwiatów czy słodyczy to już teraz zwyczajnie za mało. Uczniowie chcą wyrazić swoją wdzięczność, jednak czasami zwyczajnie brakuje im pomysłów. Okazuje się, że nauczyciele są też bardzo pamiętliwi i wiedzą, czy prezenty są prosto z serca, czy z przymusu.
Prezenty dla nauczycieli na zakończenie roku szkolnego niejednokrotnie spędzają uczniom sen z powiek. Pedagodzy rzadko wprost mówią, co chcieliby otrzymać. Niekiedy uczniowie sugerują się też tym, czy zwyczajnie pałają do swoich nauczycieli sympatią. I jeśli faktycznie nie lubią konkretnego pedagoga, to najchętniej nie kupowaliby mu żadnego upominku.
Tak było w przypadku pewnej uczennicy, która oznajmiła klasie, że nie będzie składać się na prezent dla wychowawczyni, która jest jej polonistką, bo ta w przeszłości podpadła jej i nie chce się przymilać takim osobom.
Pamiętam oburzenie mojej klasy, jak powiedziałam, że nie złoże się na prezent dla wychowawczyni, która była także naszą nauczycielki od języka polskiego. Ona groziła niedopuszczeniem mnie do matury, bo nie chciałam na każdej lekcji losować z kim siedzę
- zdradziła dziewczyna, sugerując, że skoro ona groziła jej niedopuszczeniem do matury, to zwyczajnie nie powinna otrzymać prezentu na zakończenie roku szkolnego. W myśl powiedzenia - oko za oko, ząb za ząb.
'Nie zamierzam składać się na prezent dla wychowawczyni. Groziła, że nie dopuści mnie do matury' Twitter, screen: @claugorska