Przez 240 min egzaminu nauczyciel nie może się ruszyć: Zobaczyłem, że kolega traci pion. Zasypiał

Maj to egzaminacyjny maraton: w liceach trwają matury, w szkołach podstawowych egzaminy ósmoklasisty. Fakt, że tego okresu nie lubią zdający, nikogo chyba nie dziwi. Jednak niewiele osób mówi, jak męcząca jest praca nauczycieli w tych dniach. "Tortury" - określa nam jednym słowem jedna z rozmówczyń.

Po więcej ciekawych wiadomości z kraju i ze świata zajrzyj na Gazeta.pl >>>
Egzaminy ósmoklasisty, matury - w szkołach zarówno podstawowych jak i ponadpodstawowych cały maj podporządkowany jest właśnie nim. Zmienia się organizacja planu lekcji, życia szkoły, na korytarzach napięcie da się kroić nożem. Setki tysięcy młodych ludzi mierzą się bowiem ze sprawdzianami wiedzy, które w dużej mierze zadecydują o ich przyszłości. To oni są w centrum zainteresowania, jednak gdzieś w tle, pomiędzy ławkami, na paluszkach przemykają szare eminencje egzaminacyjnego maratonu, który bez nich nie byłby w ogóle możliwy. Mowa o nauczycielach pilnujących uczniów.

Zobacz wideo Jakie panują emocje po maturze z języka polskiego?

Dobra organizacja = spokój

Obecne matury czy egzaminy ósmoklasisty pozbawione są już dawnej nerwowości. Zarówno OKE, szkoły, jaki i sami nauczyciele wielokrotnie przeszli już przez ten proces. Arkusze są kompletne, nie brakuje naklejek kodujących, uczniowie się nie spóźniają, przestrzegają regulaminu. Nauczyciele pilnujący w sali mają dwa zadania: zadbać o komfort piszących oraz kontrolować czy nie oszukują. Innymi słowy, mają być niewidoczni, ale ich obecność jest kluczowa. Gdy drzwi sali egzaminacyjnej się zamykają, pękają pieczęcie na arkuszach, nikt nie może zakłócić spokoju uczniów. Nauczyciele stają łącznikami świata zewnętrznego ze specyficzną planetą "egzamin". Na niej czas płynie inaczej, obowiązują też inne zasady.

Uczniowie nie mogą wnosić do sali egzaminacyjnej telefonów komórkowych. Choć nauczycieli taki zakaz nie obowiązuje, jak wynika z relacji z naszymi rozmówcami, ci też na wszelki wypadek ich nie zabierają.  Sekretariat udostępnia dla pilnujących z innych szkół miejsca, gdzie mogą zostawić komórki. Większość z tego korzysta, bo dobro uczniów jest najważniejsze. Nikt nie chciałby potem czuć się winnym, że dzwonek lub wibracja wybiła nastolatka z rytmu albo - nie być też posądzonym o udostępnianie arkuszy w internecie.

Nie możemy mieć książek, nie możemy mieć telefonów, nie możemy nawet mieć kartki, by zająć się rysowaniem "esów-floresów", żadnych robótek na drutach lub różańca. Naszym zadaniem jest siedzieć i patrzeć, byle nie na twarze, bo rozprasza. Chodzić nie wolno, bo rozprasza. Większość z nas nie jest już młodzikami. Siedzi się od dwóch godzin wzwyż, bez ruchu, bez zajęcia umysłowego jest to fizycznie męczące. 

"A klepek było 1654"

Zgodnie z wytycznymi nauczyciel ma siedzieć, bez ruchu i bez dźwięku. Ile? Około dwóch godzin lub więcej, w zależności od tego, ile trwa egzamin. Najgorzej jest na maturze z języka polskiego. To 240 minut "tortury fizycznej i mentalnej" - jak określiła egzamin jedna z naszych rozmówczyń, polonistka z liceum. 

Liczę klepki w parkiecie. W sali na matematyce było ich 1654. Czasem liczę też lampy albo wymyślam w głowie wierszyki. Dla zabicia czasu robimy też zakłady, który rząd szybciej skończy. Patrzę na buty uczniów, bo na twarze nie chcę, żeby ich nie deprymować. Zbawieniem jest, jak wiszą jakieś tablice w sali. Po maturze z angielskiego kilka lat temu pamiętam do dziś cały alfabet grecki, który wykułam w ciągu tych kilku godzin.

Największym wrogiem nauczyciela, który pilnuje na egzaminie, jest jego własne ciało. Cierpną nogi, bolą plecy, kark, sztywnieją ramiona. Jednak najgorszy jest sen. "Podczas matury pilnowałem z dość wiekowym nauczycielem. Siedział na drugim końcu sali naprzeciwko mnie. Widziałem, jak powoli opadają mu powieki, a potem głowa. Paradoksalnie patrzenie jak zasypia, uczyniło ten egzamin najbardziej emocjonującym w mojej karierze. Ponieważ nie możemy chodzić po sali, nie chciałem podchodzić do niego bez sensu. Głupio mi też było podejść do szkolnego nestora i powiedzieć: "Władek nie śpij". Długo walczył. Gdy zobaczyłem, że zaczyna tracić pion i zaraz osunie się z krzesła, ruszyłem z delikatną pobudką" - mówi nauczyciel z jednego z warszawskich liceów. 

Jeżeli do takiej sytuacji by doszło - nauczyciel zasłabłby, zasnął, przewrócił itp., pod salą czeka zastępstwo. Zawsze organizator, czyli dyrektor szkoły, zabezpiecza się na taką ewentualność, choć zdarzają się niezwykle rzadko. Oprócz nauczycieli siedzących w salach na terenie szkoły dyżuruje więc  kilkoro osób pilnujących na zastępstwo w razie nagłych wypadków. 

Nauczyciele nagminnie zasypiają. Sama nie raz walczyłam z sennością. Robię wtedy ćwiczenia izometryczne, trochę pomagają. 

Okazji do ruchu jest niewiele. Zgodnie z wytycznymi tylko jedna: uczeń kończy egzamin. Wówczas zamyka arkusz, podnosi rękę i pochodzi do niego nauczyciel. Sprawdza, czy jest dobrze zakodowany i... wraca siedzieć dalej.

Każdy się rwie do pracy, ale pracy jest niewiele. Każdy chce napisać na tablicy, ile czasu zostało do końca. Wyrywamy się, aby podejść do ucznia, który skończył. Można wtedy w końcu rozprostować nogi.

- dodaje nauczycielka z warszawskiej podstawówki.

Skąd nauczyciele?

Dyżury na czas egzaminów ósmoklasisty lub matur nie są przypadkowe. Dyrekcja musi zadbać nie tylko o sale, z których muszą zniknąć wszelkie ewentualne podpowiedzi (np. tablice matematyczne podczas egzaminów ścisłych), lecz także o odpowiedni skład ekipy pilnującej. Podczas egzaminu z polskiego poloniści nie mogą wejść na teren szkoły. Nawet krótka wizyta w sekretariacie z dala od piszących mogłaby się wiązać z oskarżeniami o próby oszustwa. Analogiczna sytuacja jest podczas egzaminów w innych przedmiotów. W każdej komisji są także nauczyciele z innych szkół. Rotacje to konieczny element, który również wpływa na organizację pracy szkoły. Każdy rozumie jednak poświęcenie.

Szkoła Podstawowa nr 38 przy ul. Sikorskiego w Częstochowie, 23 maja 2023 r. Ósmoklasiści tuż przed rozpoczęciem egzaminu z języka polskiegoSzkoła Podstawowa nr 38 przy ul. Sikorskiego w Częstochowie, 23 maja 2023 r. Ósmoklasiści tuż przed rozpoczęciem egzaminu z języka polskiego Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl

W tej egzaminacyjnej niedoli nie chodzi o nas, lecz o uczniów. To oni przeżywają, stresują się. Dzieci są różne, różne rzeczy mogą je deprymować. Dlatego najgorszym błędem jest założenie obcasów. Obcasy stukają, więc nauczycielki poruszają się na palcach. To wyzwanie. Problemem mogą być też skrzypiące lakierki u panów. Lepiej więc postawić na "cichobiegi".

Na czym można przyłapać uczniów?

Nasi rozmówcy podkreślają, że nie jest łatwo złapać uczniów na ściąganiu. Choć rokrocznie zdarzają się przypadki wycieku arkuszy egzaminacyjnych czy nawet próby wspólnego rozwiązywania matury na Twitterze (CKE unieważni maturę? Uczeń relacjonował egzamin z matematyki na Twitterze. Mamy komentarz). Surowe kary grożą zarówno uczniom, jak i pilnującym. Jak wynika jednak z relacji naszych rozmówców albo uczniowie ściągają mało, albo bardzo dobrze.

W całej kilkunastoletniej karierze egzaminacyjnej nie nakryłam nigdy nikogo na ściąganiu. Być może robią to za dobrze, a być może nie umiemy tego wychwycić, pilnując w kilka osób w dużej sali gimnastycznej. Chcę jednak wierzyć, że młodzież się zmienia. Pomaga też świadomość, że jeśli zostanie się złapanym, to koniec zabawy. Egzamin oblany. Ci,co mają wiedzę, nie ryzykują. Jak ktoś nie ma nic do stracenia, spróbuje oszukiwać.
Więcej o:
Copyright © Agora SA