Egzamin maturalny z matematyki na poziomie podstawowym rozpoczął się o godzinie 9. Tymczasem jeszcze przed godziną 10 na Twitterze pojawiły się zrobione telefonem zdjęcia podejrzanego arkusza. Osoba, która opublikowała kilka zadań z matematyki, dodała dopisek "pomocy". Wiele wskazuje na to, że może to być zdający, który wbrew prawu wniósł telefon na salę i zaczął szukać pomocy wśród internautów.
Więcej artykułów o tematyce dotyczącej edukacji przeczytasz na stronie Gazeta.pl.
Faktycznie, pod zdjęciami szybko przybyło komentarzy. Ktoś rozwiązał jedno z zadań na karteczce i wysłał mu odpowiedzi. Nie wszyscy byli jednak skorzy do podpowiadania. "Wszystko to powinno być zgłaszane do szkół. Nie pozdrawiam", "Było się uczyć" - czytamy w komentarzach.
Informacje o ściąganiu na maturze pojawiają się niemalże co roku, a nad przebiegiem całego egzaminu jest sprawowany ścisły nadzór. Zdający, którzy zostanie przyłapany na oszustwie, musi się liczyć z konsekwencjami.
Zgodnie z ustawą z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty w przypadku stwierdzenia niesamodzielnego rozwiązywania zadań przez ucznia, wniesienia lub korzystania przez ucznia z niedozwolonego urządzenia albo zakłócania przez ucznia przebiegu egzaminu w sposób utrudniający pracę pozostałym uczniom, przewodniczący zespołu egzaminacyjnego przerywa i unieważnia temu uczniowi egzamin maturalny z danego przedmiotu. Ponadto taka osoba traci możliwość napisania egzaminu poprawkowego i może ponownie podejść do matury dopiero za rok.