Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
Jeden z nauczycieli religii zabrał głos pod jednym z artykułów eDziecko.pl zamieszczonym w mediach społecznościowych i napisał, że nie jest zwolennikiem możliwości wyboru przez dzieci, czy będą uczęszczać na religię, czy etykę. Pedagog podkreślił, że niedługo zamiast tego przedmiotu, władze dołożą inny, który nie będzie tak przyjemny i łagodny.
Uczyłem religii. Osobiście nie popieram lekcji religii na obecnych zasadach. Szczególnie tego, że można wypisać się z niej bez powodu. Szkoda, że nie można zrobić tak z innymi lekcjami, takimi jak język polski czy matematyka. Jeśli nie będzie religii, to będzie więcej czegoś innego, czegoś zdecydowanie bardziej wymagającego i stresującego
- przyznaje katecheta, który nie rozumie, dlaczego obecność religii w szkołach wciąż budzi tak duże kontrowersje. Nauczyciel przyznaje, że przecież jest to lekcja jak każda inna, lepiej - nie stresuje, a daje świeżość i swego rodzaju relaks i wytchnienie.
Lekcja religii daje oddech i odpoczynek. Jest jak oaza na pustyni. Przynajmniej religia ze mną
- napisał katecheta.
Uczniowie w polskich szkołach aktualnie mają cztery opcje do wyboru: uczęszczanie na religię, udział w lekcjach etyki zamiast religii, zapisanie się na obydwa przedmioty lub na żaden z nich. Już niedługo mogą pojawić się jednak pewne zmiany w tym zakresie. Przemysław Czarnek chce, aby dzieci i młodzież obowiązkowo uczęszczały na jeden z tych przedmiotów - religię albo etykę.
Religia nigdy nie będzie obowiązkowa. Najwcześniej za dwa lata chcemy wprowadzić obowiązek uczęszczania na lekcje religii lub etyki
- mówił jakiś czas temu w rozmowie z TVP Info minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Według ankiety CBOS w grupie wiekowej 18–24 lata liczba praktykujących z blisko 70 proc. w 1992 r. stopniała do 23 proc.