Matura zbliża się wielkimi krokami. Dla niektórych to szczególnie stresujący czas, a inni potrafią się zdystansować i podejść do egzaminu "na luzie". Uczniowie szkół średnich często zapominają jednak, że kluczowa jest nie tylko sama wiedza, czy poprawne naniesienie odpowiedzi na kartę. TikTokerka z kanału MamMaturę przytoczyła incydent przez który uczeń nie tylko nie zdał, ale stracił szansę na zdawanie egzaminu w terminie poprawkowym.
Więcej artykułów dotyczących edukacji przeczytasz na stronie Gazeta.pl.
Konkretnie chodziło o egzamin z języka angielskiego. Jednym z poleceń było wypracowanie. Uczniowie w liście do koleżanki lub kolegi w jaki sposób uzyskali dużą sumę pieniędzy. Pomysł szokuje.
Napisał, że udało mu się w końcu sprzedać siostrę na narządy. Na stronie CKE znajdziecie informacje, jaki komisja ma stosunek do przestępstw, które są opisywane w waszych wypracowaniach
- powiedziała TikTokerka.
Jak czytamy w opisie pod filmikiem, tę historię opowiedziała przewodnicząca komisji z dwudziestoletnim doświadczeniem, a podobnych przypadków było znacznie więcej. Finał "dowcipu" nie był zbyt szczęśliwy. Wyzerowano całą maturę (dostał zero punktów), a oprócz tego chłopak otrzymał zakaz przystąpienia do egzaminu poprawkowego w sierpniu. Jak podsumowała TikTokerka, kawał bardzo drogo go kosztował.
Pod nagraniem pojawiło się wiele komentarzy od internautów. Niektórzy stwierdzili, że maturzystę spotkała zbyt sroga kara. "Jaki jest sens zakazu poprawki?", "Zrobili krzywdę chłopakowi z byle powodu, nigdy nie usłyszałam od nauczycielki ze nie można pisać takich rzeczy na maturze" - pisali internauci.
Wśród komentujących były również osoby, które uważały, że chłopak sam jest sobie winien. "Mi od dawna mówiono, że nie można wspominać o rzeczach nielegalnych, nieodpowiednich itd. W końcu to matura, egzamin państwowy, a nie jakiś sprawdzian", "Czyny miewają konsekwencje" - twierdziły.