Więcej tematów związanych z aktualną sytuacją w polskim szkolnictwie na stronie Gazeta.pl
Jedna z użytkowniczek Twittera, uczennica pierwszej klasy szkoły ponadpodstawowej pochwaliła się zadaniem, jakie otrzymała za karę od nauczycielki, gdy ta przyłapała ją na korzystaniu z telefonu komórkowego w czasie lekcji. Dziewczyna musiała sto razy napisać zdanie: "Nie będę korzystała z telefonu komórkowego na lekcji". Uczennica sumiennie wykonała karę i starannym pismem powielała zdanie.
Dziewczyna, publikując post nie kryła rozbawienia faktem, że została ukarana w ten sposób, zwróciła uwagę, że jest już uczennicą szkoły ponadpodstawowej, a taka"kara" jest raczej odpowiedniejsza dla młodszych uczniów, dla których pisanie jest jeszcze większym wysiłkiem. Podobne "kary" były popularne w szkołach w latach 90. , ale obecnie coraz rzadziej nauczyciele je stosują.
Pod opublikowanym postem szybko pojawiły się komentarze internautów. Wiele osób przyznało, że sami pamiętają ze szkoły takie "kary". Pisali: "Przypomniało mi się pisanie kar z niemieckiego", "Ach pamiętam to z podstawówki", "Pamiętam jak musiałam dwie takie kartki napisać z tekstem nie będę przeklinała i nie będę się kołysać na krześle w trakcie lekcji tylko, że to było w VI klasie podstawówki", "Ja w trzeciej klasie podstawówki musiałam napisać sto razy, że nie będę rozmawiała na lekcji". Pojawiły się też pomysły, jak sprytnie wybrnąć z konieczności odbycia takiej monotonnej kary:
Napisałbym wszędzie: j.w.
Ktoś zauważył:
Mieliśmy to na fizyce i dzięki temu wiem, że dwie strony i 28 linijek to 100.
Pod postem pojawiły się także komentarze użytkowników, którzy nie mogli uwierzyć, że w taki sposób karze się uczniów szkół podstawowych, pojawiły się także głosy, że takie zadanie to strata czasu: "I czego to ma niby nauczyć?"