Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
Nauczycieli z ambicjami na brakuje, jednak ci wymagający i srodzy pedagodzy, którym nieobca jest linijka, rózga czy żelazna dyscyplina, to już przeszłość. Choć w dzisiejszej edukacji najważniejszą istotą nie jest już samo przekazywanie wiedzy, poznanie każdego ucznia jako jednostki, zrozumienie jego indywidualnych potrzeb, poznanie umiejętności i zainteresowań, dzięki czemu w procesie edukacji można dbać i wspierać sam rozwój osobisty. Niestety, mimo tego nauczyciele wciąż nie idą w parze z uczniami i uważają, że przedmiot, którego uczą to świętość.
Pewien uczeń podzielił się na Twitterze refleksją dotyczącą nauczycieli, którzy są zaborczy i nie da się im wmówić, że nauczający przedmiot nie jest jedynym w szkole. Jednak kiedy uczniowie domagają się swoich praw w postaci sprawdzenia kartkówki czy pracy domowej, to wtedy pedagodzy żalą się, że mają także inne klasy, przez co ich czas jest nieco ograniczony.
I choć uczniowie to rozumieją, to bardzo chcieliby, aby szło to w obie strony. Ze wpisu ucznia wynika, że takich pedagogów jest coraz mniej. Ci, którzy stawiają swój przedmiot szkolny na pierwszym miejscu, są bardzo denerwujący i "mają specjalne miejsce w piekle".
Nauczyciele, którzy uważają, że ich przedmiot jest najważniejszy, a jednocześnie mówią, że nie mogli sprawdzić sprawdzianów, bo mają inne klasy, to mają specjalne miejsce w piekle
- pisze uczeń. Mimo że wpis ucznia nie skomentowało zbyt dużo uczniów i nauczycieli, to jeden z internautów przyznał, że z pewnością bardzo ciężko zmienić to nastawienie i zwyczajnie tak już musi być. Dzieciom nie pozostaje nic innego, jak przyzwyczaić się do zachowań nauczyciel i zaakceptować je.