Jedni rekolekcje uwielbiają, inni nienawidzą. Ci pierwsi cieszą się z odwołanych lekcji i kilku godzin bez kartkówek czy odpytywania. Ci drudzy narzekają na stracone lekcje i organizacyjny chaos. Do drugiej grupy należą przede wszystkim uczniowie ostatnich klas, którym coraz mniej czasu zostało do końcowych egzaminów.
Po więcej ciekawych wiadomości z kraju i ze świata zajrzyj na Gazeta.pl >>>
Rekolekcje, jak opisywała nam nauczycielka z jednej z większych warszawskich podstawówek, to "to atomówka zrzucona na wypracowany sposób działania, plan pracy i schemat nauczania" (zobacz: Nauczycielka: Nienawidzę rekolekcji. Uczniowie wchodzą pod ławki, a my palimy pod kościołem). Jak sama przyznała w rozmowie z nami "nienawidzi tego okresu w roku szkolnym". Okazuje się, że to trudny czas także dla uczniów.
Nauczycielka napisała z ubolewaniem na Twitterze, że przez rekolekcje stracił w przeciągu dwóch dni aż 10 lekcji języka polskiego.
Jutro i pojutrze "przepada" mi w sumie 10 lekcji języka polskiego. Powód: rekolekcje, z których uczniowie w większości planują się ulotnić. Przypominam - obowiązkowa jest matura z polskiego, nie z religii.
Pod postem posypało się wiele komentarzy. Niektóre z nich wchodziły w polemikę z autorką posta. Znaleźli się ludzie, którzy kazali nastolatce "poszukać Boga w sercu" albo stwierdzali, że skoro używa się taki słów jak "psycholożka czy polityczka", to "język polski zgnił od środka", więc nie ma sensu się go uczyć. Zdecydowana większość dzieliła się rekolekcyjnymi doświadczeniami swoimi (lub swoich dzieci).
Moi małoletni nie chodzą na religię. A z powodu rekolekcji nie ma też obiadu na stołówce.
Mojemu młodemu w tym roku przez rekolekcje przepadły na szczęście tylko lekcje muzyki, techniki, wf-u i dwa okienka na religii. Nie wiem, ile dzieciaków było w kościele, bo dla tych, którzy nie poszli, zabrakło miejsca w bibliotece, czytelni i dwóch świetlicach.
Też jestem przeciwna takim praktykom. Jak chcą, to mogą iść po południu. Można im dać luz w zadaniach czy sprawdzianach, ale lekcje powinny się odbyć.
W szkole mojej córki nie ma żadnych wyjść w czasie lekcji na rekolekcje. Można? Można! Od kogo to zależy, nie wiem.
Od kogo zależą terminy rekolekcji? W praktyce szkoła ustala terminarz razem z parafią, do której należy placówka. Wynika to z przepisów prawa oświatowego. Jeżeli uczeń chce takie rekolekcje odbyć, powinien być zwolniony z lekcji.
Uczniowie uczęszczający na naukę religii mają prawo do zwolnienia z zajęć szkolnych w celu odbycia trzydniowych rekolekcji wielkopostnych, jeżeli rekolekcje te stanowią praktykę danego kościoła lub innego związku wyznaniowego. W czasie trwania rekolekcji szkoła nie jest zwolniona z realizowania funkcji opiekuńczej i wychowawczej
- czytamy § 10 rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia 14 kwietnia 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w szkołach publicznych.