Jak informuje "Gazeta Pomorska" do zdarzenia doszło w czwartek 26 stycznia w miejscowości Mokre pod Grudziądzem. Rano do szkoły wtargnęło trzech mężczyzn. Akurat trwała przerwa między lekcjami, drzwi do klas były otwarte. Weszli do jednej z nich.
Więcej artykułów o tematyce parentingowej przeczytasz na stronie Gazeta.pl.
Okazało się, że mężczyźni przyszli po 9-letniego ucznia. Chłopiec był synem jednego z nich oraz wnukiem drugiego.
Wtargnęli do klasy, jeden z nich odepchnął nauczycielkę, ta upadła na ławkę. Szarpali chłopca, on wyrywał się, próbował przed nimi uciekać. Chwycili go za nogi i ręce, próbowali wynieść... Inne dzieci przerażone chowały się pod krzesłami, pod ławkami
- mówiła dyrektorka szkoły w Mokrem Alicja Kozłowska cytowana przez "Gazetę Pomorską".
Dodała, że nie ma wątpliwości, że była to próba porwania dziecka z placówki. Hałas i krzyki sprawiły, że do klasy zbiegli się inni nauczyciele oraz pracownicy szkoły. Dramatyczna sytuacja rozgrywała się również na oczach innych uczniów. Na szczęście pracownicy placówki uniemożliwili mężczyznom zabranie dziecka, a na miejsce wezwali policję.
Policjanci ustalili, że w sądzie trwa sprawa o ustalenie prawa do opieki nad dzieckiem. Na razie przebywa ono pod opieką dziadków i tak zostanie do czasu prawomocnej decyzji sądu. Ojciec dziecka został o tym poinformowany i razem z policjantami opuścił szkołę
- poinformował mł. asp. Łukasz Kowalczyk z grudziądzkiej policji.
Jak stwierdziła dyrektorka, jeden z mężczyzn nie tylko stosował przemoc fizyczną wobec dziecka. Przemocy psychicznej doznali wszyscy obecni - pracownicy, nauczyciele oraz inni uczniowie.
25 lat pracuję w zawodzie, wcześniej w domu dziecka, ale nigdy nie doświadczyłam czegoś takiego. Wciąż nie mogę dojść do siebie...
- podsumowała.
Po dramatycznej sytuacji lekcje odwołano, a wychowawca i pedagog rozmawiali z dziećmi. W piątek natomiast zorganizowano im spotkanie z psychologiem.