Więcej wiadomości z kraju i ze świata przeczytasz na Gazeta.pl >>>
Niedawno pisaliśmy o podwyżkach dla egzaminatorów maturalnych. W 2023 roku sprawdzający zarobią więcej. O ile? Polonistom podwyższono stawkę o 9 złotych, a nauczycielom języka nowożytnego o 4 złote. Dla sprawdzających egzaminy dojrzałości z innych przedmiotów podwyżek nie przewidziano. Tak, jak dotychczas egzaminatorzy dostaną za jeden arkusz równowartość 0,79 procent minimalnej stawki wynagrodzenia zasadniczego nauczyciela dyplomowanego z przygotowaniem pedagogicznym, czyli około 33,36 złotych brutto.
Nie wszyscy są zadowoleni z zaplanowanych podwyżek. Niektórzy komentujący kilka złotych podwyżki nazywają wręcz "jałmużną" lub "kpiną". "148 to można rozważać, ale 48 brutto to kpina. Rozumiem, że egzaminatorzy innych przedmiotów nadal za miskę ryżu mają pracować?", "48 brutto za godzinę mojej pracy i przyszłość jednego zdającego młodego człowieka, wysoko nas cenią" - pisali nauczyciele na Facebooku.
Zapytaliśmy się, co o podwyżkach sądzi wieloletnia egzaminatorka maturalna (personalia do wiadomości redakcji). Jej zdaniem, każda złotówka się liczy, co pokazuje, w jak trudnej sytuacji są nauczyciele.
Podwyżka o 9 zł? A co mam powiedzieć. Nawet jakby dali i 5 złotych to i tak nikt by nimi nie wzgardził. To pokazuje, w jak trudnej sytuacji są nauczyciele. Decydujemy się na tak trudną pracę, bo nie mamy innego wyboru. To nie jest tak, że każdy marzy o tym, aby sprawdzać matury, to nie jest ani łatwa, ani miła prace, ale zapewnia dodatkowe pieniądze
- mówi eDziecko.pl egzaminatorka języka polskiego.
To nie jest łatwa praca, ani łatwy pieniądz. My już teraz szkolimy się w sprawdzaniu tegorocznych matur (oczywiście bezpłatnie). Nie wszyscy mają świadomość, jak wyczerpująca, żmudna i odpowiedzialna jest to praca. Siedzimy zamknięci przez dwa weekendy z rzędu. Jedyne co robimy, to sprawdzamy. Sprawdzanie wypracowań to bardzo wymagająca praca. Każdy z zespołu ma świadomość, że od jego plusa lub minusa na arkuszu zależy przyszłość młodego człowieka. Owszem jest klucz, ale to naszą rolą jest znalezienie punktów. Mózg pracuje na pełnych obrotach. Po kilku godzinach sprawdzania trzeba sięgać do słownika, bo człowiek już nie wie, jak piszemy "również". Fizycznie człowiek nie jest w stanie siedzieć i sprawdzać np. 12 godzin. Głowa odmawia posłuszeństwa. Musimy mieć przerwy.
Może u osób, które nigdy nie sprawdzały. To ciężka i odpowiedzialna praca. Na początku sprawdza się wolniej, bo człowiek "uczy się egzaminu". Potem troszkę się przyśpiesza, ale niedużo. Zawsze w tyle głowy ma się pytanie, "czy na pewno nie skrzywdziłam ucznia?". Nauczyciele często między sobą lub z szefami swoich zespołów konsultują każdy błąd, przy którym mają wątpliwości. Sprawdzam matury od początku powstania tzw. nowych egzaminów i jeszcze nigdy nie spotkałam się z sytuacją, aby ktoś sprawdzał na wyścigi. Proszę pamiętać, że egzaminatorzy też są kontrolowani. Jeśli nagle ktoś sprawdzi dwa razy więcej prac niż inni, przyciągnie uwagę i na pewno zostanie na jego pracę zwrócona uwaga.
Sprawdzaliśmy przez dwa weekendy, czyli cztery dni. Jako doświadczona egzaminatorka i nauczycielka sprawdziłam 50 prac. Chociaż miałam wyjęte z życia cztery dni (dodam, że rokrocznie matury są w okresie, kiedy przypadają moje urodziny i mojego dziecka), to i tak co roku sprawdzam. To dodatkowe pieniądze i chociaż praca jest bardzo ciężka, wymagająca i obarczona dużą odpowiedzialnością, nie stać mnie, aby z niej zrezygnować.