"Panią denerwują spóźnienia". Nauczycielka po dzwonku zamyka drzwi sali na klucz. "Wysoce naganne"

Każdemu może się zdarzyć spóźnienie, szczególnie na pierwszą lekcję. Ta nauczycielka nie toleruje takich przypadków i żeby nauczyć swoich uczniów punktualności, po dzwonku zamyka salę lekcyjną na klucz. Spóźnialscy mają nieobecność, bo nie mogą wejść na zajęcia. Sprawdzamy, czy ma do tego prawo.

Więcej tematów związanych z życiem rodzinnym na stronie Gazeta.pl

Nauczyciele z reguły nie lubią spóźniania się uczniów na lekcje. Są tacy, którzy przymykają oko, gdy spóźnialski pospiesznie zajmuje swoje miejsce w ławce już po dzwonku, inni ten fakt skrupulatnie odnotowują w dzienniku. Pedagodzy uważają, że spóźnianie się dezorganizuje zajęcia, rozprasza ich i pozostałych uczniów. Poza tym przez niektórych bywa odczytywane jako forma lekceważenia i brak poszanowania szkolnych obowiązków, do których należy m.in. punktualne stawianie się na lekcjach.  

Na jednej z Facebookowych grup poświęconych tematyce szkolnej i prawom ucznia pojawił się post uczennicy, która napisała, że jedna z jej nauczycielek po dzwonku zamyka drzwi na klucz i w ten sposób uniemożliwia spóźnialskim wzięcie udziału w lekcji. Chce wiedzieć, czy pedagog ma do tego prawo:

Panią denerwują spóźnienia trzyminutowe, najczęściej mamy lekcje o 8.00 rano z nią. Postanowiła zamykać drzwi od środka, żeby nikt spóźniony nie mógł wejść

- napisała skonsternowana uczennica. 

Na zdjęciu: Korytarz szkoły podstawowej.Na zdjęciu: Korytarz szkoły podstawowej. Fot. Anna Lewańska / Agencja Wyborcza.pl

To musiałoby być zapisane w statucie

Magdalena Wancerz, szkolna pedagożka, terapeutka integracji sensorycznej z warszawskiej poradni Kluczyk uważa, że zamykanie sali lekcyjnej na klucz jest bardzo złym pomysłem. I to z kilku powodów:

Nie wyobrażam sobie zostawić dziecka, które jest pod moją opieką poza salą, gdzie nie mam kontroli nad tym, co robi i co się z nim dzieje. A jak wiemy, dzieci są różne, różne mają też pomysły. Poza tym  w edukacji wczesnoszkolnej bardzo często rodzic odpowiada za spóźnienie i zazwyczaj w młodszych klasach nie jest to wina dziecka

- uważa Magdalena Wancerz. 

W starszych klasach też jest to średni pomysł, bo dalej jest to dziecko bez opieki, któremu różne pomysły mogą przyjść do głowy. Zresztą wątpię, by jakiś statut w szkole dopuszczał takie rozwiązania...

- dodaje pedagożka i wyjaśnia, że każdy przepis musi być zapisany w statucie, a zanim tam trafi, musi być zaakceptowany przez radę rodziców, radę pedagogiczną i dyrektora. 

Wątpię, żeby ktokolwiek się zgodził na coś takiego

- twierdzi. Dodaje też, że zamykanie drzwi na klucz może być kontrowersyjne i źle kojarzone, może też źle wpływać na tych uczniów, którzy są w środku i nigdy się nie spóźniają. Uważa, że to czynnik wywołujący niepotrzebny stres i napięcie. Zapewnia, że sama źle by się czuła w sytuacji, gdyby ktoś zamknął drzwi na klucz w pomieszczeniu, w którym przebywa i miałaby świadomość, że nie może wyjść, gdyby potrzebowała.

Zobacz wideo Czy każde dziecko może być dobre z matematyki?

Zdaniem prawniczki: "Naruszenie przepisów"

O komentarz do opisanej sytuacji poprosiliśmy prawniczkę: 

W mojej opinii takie działanie nauczyciela jest naruszeniem przepisów rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 31 grudnia 2002 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach (t.j. Dz. U. z 2020 r. poz. 1604)

- twierdzi Marta Handzlik-Rosuł, specjalistka ds. prawa pracy, która prowadzi profil na Instagramie Zgodnie z prawem oraz blog o tej samej nazwie.

Zgodnie z rozporządzeniem niedopuszczalne jest prowadzenie jakichkolwiek zajęć bez nadzoru upoważnionej do tego osoby, a przerwy w zajęciach uczniowie spędzają pod nadzorem nauczyciela. Jeśli nauczyciel zamyka drzwi przed spóźnionymi uczniami - uniemożliwia im udział w zajęciach, a tym samym pozostawia ich bez opieki. W sytuacji, gdy uczniom cokolwiek się wtedy stanie - odpowiedzialność poniesie i szkoła i nauczyciel

- dodaje. Zwraca też uwagę, że zamykanie drzwi na klucz stoi w sprzeczności z zasadami BHP, gdyż w sytuacji pożaru czy innego niebezpieczeństwa jedyna droga ucieczki jest zamknięta. Prawniczka podkreśla, że zadaniem nauczyciela jest nie tylko sprawowanie opieki nad uczniami, ale także umożliwienie im wzięcia udziału w lekcji. Tym bardziej że do osiemnastego roku życia nauka jest obowiązkowa.

Skoro nauczyciel zamyka drzwi klasy - pozbawia ucznia prawa do realizacji swoich uprawnień (i obowiązków) wynikających już nie tylko z prawa oświatowego, ale także z Konstytucji. Takie zachowanie uważam za wysoce naganne, a także naruszające przepisy prawa

- uważa prawniczka.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.