Więcej wiadomości ze świata przeczytasz na Gazeta.pl.
Natasha Beauvois i jej córka Maisie, mieszkają w Westminster w Wielkiej Brytanii. To właśnie tam 14-latka powinna uczęszczać do szkoły. Niestety pandemia koronawirusa odcisnęła piętno na zdrowiu psychicznym dziewczynki. Maisie cierpi na stany lękowe i depresje, a każda jej próba wyjścia do szkoły, kończy się atakami paniki. Szkoła ukarała matkę dziewczynki za nieobecności grzywną w wysokości 120 funtów, czyli około 674 zł. Potem sprawa trafiła do sądu.
Jak tłumaczyła Natasha, czuje się bezsilna. Jej córka nie była w szkole od początku pandemii i pomimo nalegań matki, nie jest w stanie pojawić się w placówce.
Nie chce chodzić do szkoły. Co ja mam zrobić? Ciągle mnie przeprasza i mówi, że nie może tam pójść. To niesprawiedliwe, że jako rodzic mam płacić grzywnę. Rozumiem, że jestem za nią odpowiedzialna, ale co mam zrobić, żeby poszła na lekcje? Jak daleko mam się posunąć?
- mówiła.
Dodała, że placówka jej nie pomaga. Nie zgodzili się na nauczanie indywidualne. Zdesperowana mama szukała pomocy również u lekarza rodzinnego, ale nie przyniosło to efektów. Zadeklarowała, że będą starały się o nauczanie domowe, jednak ponieważ nie zapłaciła szkole grzywny, sprawa trafiła do sądu.
W zeszłym tygodniu przyznała się do winy i kazano jej zapłacić 162 funty, w tym grzywnę i koszty sądowe Sędzia Jan Carr powiedział tylko jedno zdanie:
Powodzenia w doprowadzeniu dziecka do szkoły to wszystko, co mogę powiedzieć.