Nauczyciel etyki o organizacji przedmiotu: Panuje chaos, dzieci są przemęczone

Od roku szkolnego 2023/2024 zajęcia z etyki lub religii mają być obowiązkowe. Uczeń nie będzie mógł jak dotąd wybrać nic. W społeczeństwie jednak nadal pokutuje przekonanie, że etyka ma silny związek z religią. Potrzebne jest oficjalne ogłoszenie, że etyka jest przedmiotem świeckim - mówi w rozmowie z nami nauczyciel etyki.

Magdalena Woźniak, eDziecko.pl: Czym jest etyka? Jak wyglądają zajęcia z etyki w szkołach?

Krystian Karcz*, nauczyciel etyki: Etyka jest dziedziną filozofii, jej główne cele są dwa: wyjaśnienie, dlaczego ludzie czynią zło oraz uzasadnienie, jak powinni postępować. Dobre zajęcia z etyki to zajęcia praktyczne, czyli takie, które pozwalają przy pomocy narzędzi, np. Wrodzonej zdolności do zadawania pytań, dociekliwości poznawczej oraz zdolnościom do uczestniczenia w dyskursie tworzyć wspólnoty dociekające, czyli takie, które uczą się od siebie poprzez wymienianie pytaniami, poglądami i argumentami.

Na zajęciach bardzo często opowiadam historię, w zależności od okoliczności są to bajki, historie z prawdziwego życia. Po opowieści wskazuje na problem, dylemat moralny w historii i pokazuje, że odpowiedź, jak powinno się postąpić, jest często nieoczywista. Nauczyciel etyki pełni rolę sokratejską, przewodnika, który pokazuje narzędzia, które pozwalają sprawdzić, czy coś jest dobre, czy złe. Nigdy nie narzuca własnego stanowiska.

Z powyższego wynika, że na zajęciach z etyki nie może być mowy o indoktrynacji. Istnieją argumenty "za" i "przeciw", jedne są lepsze, inne gorsze. Odpowiedź rozstrzygająca oczywiście zawsze istnieje, ale nikt nie ma na nią monopolu, nawet wykwalifikowany etyk.

Szkoły w tym momencie są gotowe na obowiązkowe zajęcia z etyki, które mają zostać wprowadzone od następnego roku szkolnego?

Od kilku lat śledzę uważnie rynek pracy dla nauczycieli, z czystej ciekawości, żeby obserwować, jak formuje się zainteresowanie nauczaniem etyki. Pracuję w szkole ósmy rok i jeszcze ani razu nie widziałem oferty pracy dla nauczyciela etyki w pełnym wymiarze godzin.

Więc z jednej strony można powiedzieć, że nauczycieli etyki nie ma, z drugiej jednak do tej pory nie było zgłaszane zapotrzebowanie na tych nauczycieli. Nawet jeżeli ktoś jest kierunkowo świetnie przygotowany, ale zajmuje się głównie tym i tylko etyką, to może liczyć co najwyżej na kilka godzin w wybranych placówkach. Oznacza to, że na rynku pracy są moi koledzy ze studiów, którzy mają kwalifikacje i kompetencje, ale nigdy nie dano im szansy rozpocząć pracy nauczyciela etyki.

Rozwiązania organizacyjne w polskich szkołach do tej pory nie sprawiały, by nauczyciele etyki byli potrzebni. Z drugiej strony istnieje problem z wykształceniem nauczycieli do nauczania etyki. Jeszcze przed rządami obecnej władzy, MEN za czasów Platformy Obywatelskiej wydało komunikat, według którego każdy nauczyciel, który miał filozofię na studiach, mógł uczyć etyki w szkołach podstawowych i działających jeszcze wtedy gimnazjach. To była ich odpowiedź na brak wyszkolonej w tym kierunku kadry.

Efekt był odwrotny od zamierzonego, znałem nauczycielkę, która z własnych pieniędzy opłaciła studia podyplomowe na uniwersytecie, po tym jak dyrektorka poleciła jej, że ma prowadzić lekcje etyki. Nie czuła się na siłach, powiedziała wprost, że nie ma ku temu kwalifikacji, było niezgodne z jej sumieniem nauczać czegoś, o czym sama nie miała wystarczającej wiedzy.

Etyka jest przedmiotem, do którego nie ma podręczników, nie ma gotowych programów. Dlatego osoba, która skończyła inny kierunek studiów, łapie się za głowę i zupełnie nie wie, o co chodzi. Więc panuje chaos, dzieci są przemęczone, nauczycieli brakuje lub są niewykwalifikowani, a plany lekcji są ustawiane tak, że etyka jest o późnych porach z okienkami po drodze. To zniechęca nawet najbardziej zaangażowanych. Jeżeli etyka ma być obowiązkowa, potrzebne są fundamentalne zmiany w organizacji.

Rząd zaproponował nieodpłatne studia podyplomowe dla nauczycieli. To nie jest jedna z fundamentalnych zmian?

To, co proponuje rząd, w związku z kształceniem nauczycieli etyki jest karygodne. Idea jest piękna, żeby stworzyć studia podyplomowe nieodpłatne dla nauczycieli etyki, taka właśnie była potrzeba. Natomiast patrząc na listę uczelni, które mają prowadzić te darmowe kursy, rzuca się wyraźnie w oczy, że kluczem nie były najbardziej renomowane uczelnie z dziedziny filozofii, tylko uczelnie katolickie. Najbardziej wyrazistym przykładem jest Toruń, gdzie to nie Uniwersytet Mikołaja Kopernika dostał dofinansowanie prowadzenia tych studiów, a Akademia Kultury Społecznej i Medialnej, czyli uczelnia, której założycielem był Tadeusz Rydzyk.

Pojawiają się więc pytania, czy absolwent tych studiów będzie uczył tej etyki dobrze? Nie istnieje jednoznaczna odpowiedź na tak postawione pytanie. Uczelnia o profilu katolickim nie determinuje w stu procentach, że przygotowanie jest złe. Jan Hartman skończył Katolicki Uniwersytet Lubelski i pozostaje jednym z najlepiej wykształconych filozofów w Polsce.

Problemem jest to, że dofinansowania nie dostały te uczelnie, które mogłyby to zrobić najlepiej. Obawiamy się indoktrynowania na lekcjach etyki, a przecież ci sami nauczyciele już uczą innych przedmiotów. Więc jeśli mają indoktrynować, to nie potrzebują do tego ukończenia kursu z dziedziny etyki.

Czy wprowadzenie etyki jako przedmiotu obowiązkowego od przyszłego roku, nie jest prawidłowym krokiem ku temu, żeby ta dziedzina nauki stała się bardziej dostępna? A dzięki temu nauczyciele etyki otrzymali potencjalnie więcej ofert pracy?

W naszych realiach kulturowych bardzo trudno jest zrezygnować z lekcji religii. Pytanie, jakie teraz sobie zadaję, brzmi: jak to się skończy? Czy realnie będzie lepiej po tej planowej zmianie? Czy gorzej? Uważam, że słusznym krokiem byłoby oddzielenie etyki od religii. Etyka ma ogromny potencjał, jest panaceum na współczesne czasy, jest tym, czego potrzebujemy. Zajęcia, które uczą pluralizmu, wyrażania swoich poglądów, zajęcia, które nie indoktrynują, które uczą zrozumieć poglądy, których nawet nienawidzimy.

Natomiast ta sytuacja, w której etyka ma być czymś "zamiast" religii, stworzy taką sugestię, że etyka jest rodzajem religii. Pójście tą drogą, że religia jest trochę, jak etyka będzie poważnym nadużyciem. Na religii mamy pewną etyką katolicką, która faktycznie jest prawidłowym kluczem. Natomiast na etyce mamy wiele dróg, spojrzenie z lotu ptaka.

Obawiam się tego, że będą takie szkoły, w których zostanie tak, jak jest. To znaczy, nie zmieni się nic w organizacji, w podejściu, a wtedy dyrektorzy powiedzą, że wszyscy chodzą na religię zamiast etyki. Jeżeli nie zmienimy podejścia do układania planu lekcji i wdrażania etyki nic się nie zmieni. Zajęcia będą wciąż na końcu dnia lub będą wymagać oczekiwania, a religia pozostanie układana w środku dnia — uczniowie wybiorą łatwiejszą opcję i religia pozostanie nauczana w większości szkół.

Pozostaje pokładać nadzieję w presji społecznej, w działaniu oddolnym i w tym, że rodzicie zrozumieją, jak ważny jest to przedmiot. Wtedy, zgodnie z prawem, będą mogli złożyć deklarację organizacji dla nich lekcji etyki.

Jakie byłoby korzystniejsze rozwiązanie? Słuszne, według ciebie?

Tym, co pomogłoby etyce skutecznie, byłoby wdrożenie jej do kanonu przedmiotów obowiązkowych, oddzielenie jej od lekcji religii, oficjalne ogłoszenie, że etyka jest przedmiotem świeckim. To religia winna być przedmiotem opcjonalnym.

*Krystian Karcz — absolwent etyki na filozofii UAM, nauczyciel etyki w szkole Da Vinci w Poznaniu, autor fanpage’a "Uczę filozofować". Współautor publikacji pt. "Filozofuj z dziećmi 2. 100 pomysłów na dociekania filozoficzne z dziećmi". Prowadzi kursy doskonalące dla nauczycieli oraz warsztaty on-line z dociekań filozoficznych dla dzieci i młodzieży w Klubie Małych Wielkich Filozofów.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.