Rodzice na szkolnych zebraniach mają zaskakujące prośby i pytania. "Co z koperkiem?"

Szkolne zebranie rodziców to zderzenie wielu osób, które mają różne wyobrażenie tego, jak taka placówka powinna funkcjonować. Wychowawca przedstawia najważniejsze zasady, do których rodzice mają często uwagi, swoje sugestie, zgłaszają też prośby. Niektóre są zaskakujące.

Więcej informacji o aktualnej sytuacji w polskim szkolnictwie na stronie Gazeta.pl

Początek roku szkolnego to czas pierwszych spotkań z rodzicami, z którymi wychowawcy ustalają najważniejsze sprawy dotyczące funkcjonowania klas. Rodzice wypełniają sterty dokumentów, podpisują zgody, składają deklaracje. Wybierają też "trójkę klasową". Nie każdy chce brać na siebie wynikające z tej funkcji obowiązki, dlatego wybór przewodniczącego, czy skarbnika czasem zajmuje sporo czasu. Rodzice wraz z nauczycielem planują wycieczki, poznają regulamin szkoły i zasady dotyczące żywienia w placówce. Poruszają z nauczycielem wiele innych tematów związanych z codziennością ich dzieci w szkolnej rzeczywistości. Mają też swoje uwagi, życzenia (czasem żądania) i pretensje.

Problemy z jedzeniem

Jedzenie na szkolnej stołówce to zwykle szeroko omawiany przez rodziców temat. 

Na wczorajszym zebraniu w klasie syna usłyszałam: "Czy gdy na obiad na stołówce jest krupnik, to co z koperkiem? Czy koperek jest wrzucany w czasie gotowania, czy po nim? Bo jak po nim, to mój syn takiego nie lubi". Na początku wydawało mi się, że się przesłyszałam albo ktoś żartuje

- powiedziała nam mama drugoklasisty z Warszawy (imię i nazwisko do wiadomości redakcji)

Nikt nie żartował. Jedna z mam zadała wychowawczyni to pytanie, a ta jej uprzejmie odpowiedziała. I potem wywiązała się dyskusja na ten temat. Prawdziwy dramat koperkowy

- dodała

Jedna mama spytała, czy ze szkolnego menu można usunąć winogrona, bo jej córka ma na nie uczulenie. Nie chciała, żeby inne dzieci jadły winogrona, bo tej dziewczynce byłoby przykro, że ona nie może. Nikt się nie odezwał, a nauczycielka zaniemówiła

- opowiedziała mama dwojga pierwszoklasistów spod Warszawy (imię i nazwisko do wiadomości redakcji)

Zobacz wideo "Mamo, gdzie są moje pieniądze z komunii?". Adwokat: Dziecko powinno te pieniądze otrzymać

Sprawa z WC

Zebrania rodziców odbywają się także w zerówkach. Dla niektórych rodziców bywają szczególnie trudne, bo zerówka nie jest już przedszkolem, nauczyciele oczekują, że ich podopieczni będą już samodzielni w wielu sprawach m.in. ubierania się, jedzenia, a także korzystania z toalety. 

Moje dziecko chodzi do zerówki. Na zebraniu jedna mama była oburzona, że od dzieci w tym wieku wymaga się, żeby same sobie radziły w toalecie. Chodziło o wycieranie pupy. Powiedziała nauczycielce, że oczekuje, że ona będzie chodzić do łazienki z jej córką w razie potrzeby i jej pomagać. Nie wiem, na czym ostatecznie stanęło, ale prawie parsknęłam śmiechem - zerówka to już w końcu nie przedszkole

- powiedziała redakcji eDziecka mieszkanka Ząbek. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.