W roku szkolnym 2022/2023 do szkół wejdzie nowy przedmiot. Mowa tu o Historii i Teraźniejszości, która zastąpi dotychczasowe lekcje Wiedzy i Społeczeństwa w podstawowym zakresie w liceach ogólnokształcących, technikach oraz szkołach branżowych I stopnia. Dotychczas jedynym dopuszczonym podręcznikiem do tego przedmiotu jest książka autorstwa prof. Roszkowskiego. Zawarte w niej treści wzbudziły jednak wiele kontrowersji.
Więcej artykułów o tematyce parentingowej przeczytasz na stronie Gazeta.pl.
Dzieło zarzuca się propagowanie skrajnie prawicowych wartości i ukazywanie ich jako jedyne słuszne. Autor porównał w nim feminizm do nazizmu i skrytykował Unię Europejską zarzucając jej lansowanie ideologii gender oraz ateizmu. Do najbardziej oburzających fragmentów zalicza się ten, w którym autor potępił metodę zapłodnienia in vitro i porównał ją do hodowli.
Kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci
- pytał.
Trzeba jednak zaznaczyć, że decyzja, czy dany podręcznik będzie używany, zależy od nauczyciela. W zależności od preferencji pedagodzy mogą wcale nie korzystać z książek, posiłkując się jedynie własnymi materiałami.
Nauczyciele i aktywiści z inicjatywy Wolna Szkoła stworzyli mapę, na której umieszczono placówki, które zadeklarowały, że ich uczniowie nie będą korzystać z podręcznika prof. Roszkowskiego. Jak ustaliła interia.pl, do jej bazy wprowadzono 2336 placówek i okazało się, że aż 2089 z nich nie skorzysta ze wspomnianego podręcznika. 53 placówki zdecydowały się go wybrać, a 194 nie zamieściły wykazu książek na szkolnej stronie internetowej.
W rozmowie z Onetem minister edukacji i nauki zarzekał się, że podręcznik do tego przedmiotu jest "bardzo dobry".
Zależało mi na tym, aby w szkołach ponadpodstawowych od 1 września nauczano przedmiotu historia i teraźniejszość. I taki efekt udało mi się osiągnąć. Jeśli komuś się nie podoba podręcznik prof. Roszkowskiego to można wziąć inny, albo w ogóle z niego nie korzystać. Nikomu niczego nie nakazujemy. A jeżeli komuś nic się nie podoba, to niech zachęci autorów z innych wydawnictw do pisania kolejnego podręcznika. Mamy wolny rynek i pluralizm
- mówił.
Przemysław Czarnek dodał, że wielu nauczycieli obawia się korzystania z tego podręcznika i "gdyby nie było hejtu, sprawa wyglądałaby pewnie inaczej".
Taki był cel tych hejterów, którzy od samego początku chcieli zniechęcić rodziców i nauczycieli
- przekonywał.
Minister edukacji i nauki nadal przyznał, że będzie bronił kontrowersyjnego fragmentu o in vitro, chociaż sam ostatecznie wyraził zgodę, aby go usunąć. Przy okazji uderzył w rodziców tej samej płci, gotowych wspólnie wychowywać dzieci.
Jeśli sferę seksualną sprowadza się wyłącznie do rozrywki, jeśli grupa osób, np. tej samej płci chce mieć tzw. prawo do posiadania dzieci, to rzeczywiście jest to już upadek cywilizacji. Jednak ponieważ ciągle używa się dzieci poczętych metodą in vitro do kłamliwej, brudnej gry politycznej, więc wolę, by ten fragment został usunięty. I dlatego wydałem zgodę, by to usunąć
- dodał.