Będzie problem z ukraińskimi uczniami. "Rodzice nie potrafili się zadeklarować"

Polski system edukacji w kolejnym roku szkolnym będzie sobie musiał poradzić z przyjęciem jeszcze większej liczby uczniów i przedszkolaków, niż miało to miejsce w ubiegłym roku. W najgorszej sytuacji będą szkoły w dużych miastach.

Więcej informacji o aktualnej sytuacji w polskim szkolnictwie na stronie Gazeta.pl

Półmetek wakacji już za nami. Kolejny rok szkolny rozpocznie się za cztery tygodnie. Poprzedni, mimo sporych wyzwań m.in. napływu uczniów z Ukrainy, Ministerstwo Edukacji i Nauki uznało za udany. Szkoły i przedszkola bardzo dobrze poradziły sobie z przyjęciem nowych podopiecznych i pomocą im w zaaklimatyzowaniu się w nowej rzeczywistości. Przed placówkami pojawił się jednak poważny problem. Nie wiadomo, ilu ukraińskich uczniów i przedszkolaków pojawi się w nich we wrześniu. 

Nie wiadomo, co będzie we wrześniu

Dyrektorzy szkół i przedszkoli nie wiedzą, ilu uczniów z Ukrainy będą musieli przyjąć w kolejnym roku szkolnym.

Na razie nie mamy problemu z nadmiarem dzieci ukraińskich. Ruch zrobił się po zakończeniu roku szkolnego, ale wtedy ci uczniowie raczej papiery zabierali, bo albo wracali do Ukrainy, albo przenosili się do innego miasta

- powiedziała Portalowi Samorządowemu Anna Sosna, dyrektor SP nr 35 w Częstochowie.

Próbowaliśmy robić w czerwcu takie rozpoznanie, ale rodzice ukraińscy nie potrafili się zadeklarować. Więc jesteśmy w zawieszeniu

- dodała.

Zobacz wideo

Najgorzej będzie w dużych miastach

Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki zapowiedział, że w kolejnym roku szkolnym polski system edukacyjny będzie musiał przyjąć ok. 400 tys. dzieci z Ukrainy, czyli dwa razy więcej, niż było ich w zeszłym roku szkolnym. Najgorsza jest sytuacja w dużych miastach m.in. w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu. To tam trafia najwięcej uchodźców z Ukrainy. 

Musimy zdawać sobie sprawę, że duże miasta już tego nie wytrzymają

- powiedziała także Portalowi Samorządowemu Urszula Woźniak, prezes Oddziału ZNP Warszawa Mokotów Ursynów Wilanów.   

Od zakończenia roku szkolnego nie ma dnia, żeby nie przyszedł ktoś z pytaniem o przyjęcie dziecka ukraińskiego. Pojawiają się też Białorusini, ale Ukraińców jest najwięcej. Można powiedzieć, że drzwi się nie zamykają

- stwierdziła Jolanta Gajęcka, dyrektor SP nr 2 w Krakowie.

Z przygotowanego przez nią raportu „Funkcjonowanie oświaty na Mazowszu w związku z napływem uchodźców z terenu Ukrainy" wynika, że w Warszawie musiałoby powstać co najmniej 70 nowych placówek oświatowych, by pomieścić dodatkowych uczniów. Z około 35 tys. uczniów, którzy trafili do systemu edukacji w województwie mazowieckim, 50 proc. (17 360) znalazło się w Warszawie. W kolejnych miastach województwa było ich zdecydowanie mniej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.