Powiedziała matce, że jest gnębiona w szkole. Reakcja nauczycielki wyprowadziła kobietę z równowagi

Mama uprzedziła córkę, by każdą formę agresji zgłaszała nauczycielce. "Oprawca uderzył ją po wyjściu z klasy, a gdy zgłosiła sytuację, pedagożka powiedziała, by przestała skarżyć" - mówi oburzona. Sytuacja przybrała inny obrót, gdy role się odwróciły.

Bezpieczeństwo w szkole i dobre samopoczucie dzieci jest priorytetem wielu rodziców. Niektórzy dokładają wszelkich starań, aby wychować dzieci z dala od agresji i pokazać im właściwe wzorce zachowań. Zdarza się jednak, że pociechy padają w szkole ofiarą prześladowań, a nauczyciele nie zawsze stają w ich obronie tak, jak życzyliby sobie tego rodzice.

Była zaskoczona reakcją nauczyciela

Więcej artykułów o tematyce parentingowej znajdziesz na stronie Gazeta.pl.

Zobacz wideo

Młoda mama podzieliła się na forum Quora.com incydentem, który spotkał jej córkę w szkole. Była przekonana, że nauczyciele będą tępić wszystkie formy znęcania się nad słabszymi, ale było inaczej. Nim córka kobiety poszła do przedszkola, poinstruowała ją, aby formy znęcania się zgłaszała nauczycielowi, a wówczas sprawca zostanie ukarany. Niestety, gdy faktycznie doszło do takich sytuacji, scenariusz był inny. Oprawca uderzył ją po wyjściu z klasy, a gdy zgłosiła sytuację, nauczycielka powiedziała, by przestała skarżyć.

Gdy wróciła do domu, opowiedziała mi tę historię, a ja nauczyłam ją, jak oddać. No trudno. Więc, gdy następnym razem chłopiec uderzył moją córkę, ta odpłaciła pięknym za nadobne. Wówczas nastąpiła dziwna zmiana podejścia, bo nauczycielka wezwała mnie do szkoły. Czyli, jak oprawca ją uderzył i to zgłosiła to "skarży", a jak oddała to mam mieć kłopoty? Nikt nie będzie uczył mojego dziecka, że ma być ofiarą i znosić nękanie. Tak wychowuje się wykorzystywane kobiety

- stwierdziła mama. 

Gdy mama powiedziała nauczycielce, że jej dziecko nie będzie ofiarą, ani oprawcy, ani jej, a to co, robi jest samoobroną, ta tylko stała z otwartymi ustami. Ostatecznie żadna kara nie spotkała dziewczynki.

Ten chłopak nie dokuczał jej aż do czwartej klasy. Wówczas uderzył ją w plecy, a ona odwróciła się i oddała mu uderzeniem w głowę. Zobaczyło to dwóch nauczycieli i się roześmiało. Na tym dokuczanie się skończyło

- podsumowała kobieta.

Więcej o:
Copyright © Agora SA