Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
W wielu europejskich krajach trwa walka z kolejną falą pandemii koronawirusa. 8 lipca Adam Niedzielski poinformował, że każdego tygodnia na tydzień obserwowane są mniej więcej 60 proc. wzrosty zakażeń koronawirusem. Choć minister zapewniał, że zakażenia mają nieco inny przebieg niż w poprzednich fazach epidemii, to każdy obawia się, że kulminacyjny moment nadejdzie we wrześniu, kiedy dzieci powrócą do szkół.
W ciągu ostatnich dwóch tygodni obserwujemy bardzo wyraźny wzrost liczby zakażeń COVID-19. Roboczo przyjęliśmy, że poniżej 5 tys. hospitalizacji w Polsce nie będą podejmowane żadne kroki restrykcyjne
- zapewnił minister zdrowia Adam Niedzielski podczas ostatniej konferencji prasowej. Okazuje się, że rząd zlecił przygotowanie trzech prognoz rozwoju pandemii, aby błyskawicznie zapobiec ewentualnej sytuacji kryzysowej.
Najbardziej czarne scenariusze zakładają w najbliższym czasie liczbę hospitalizacji na poziomie 6-10 tys.
- podkreślił Niedzielski.
Zapytaliśmy o zdanie nauczyciela historii, który pracuje w oświacie już prawie trzydzieści lat. Historyk przyznaje, że ciężko mówić mu o powrocie zdalnego nauczania, kiedy trwają jeszcze wakacje. Kiedy wspominamy mu o dynamicznym wzroście zachorowań, to pedagog tłumaczy, że ma wrażenie, iż największy kryzys pojawi się na jesieni.
Pewnie, że się martwię. To nie jest tak, że są wakacje i o tym nie myślę. Zapewne najwięcej zachorowań będzie na jesieni. Niby jesteśmy zaszczepieni, ale szczepionki nie dają pewności, że będziemy zdrowi i COVID-19 nas nie dopadnie
- podkreśla nauczyciel i dodaje, że słyszy już pewne sygnały od rodziców dzieci, którzy obawiają się powrotu obostrzeń i wprowadzeniu zdalnej nauki w szkołach:
Myślę, że wrócą pewne obostrzenia. Może to i słusznie, bo najważniejsze jest zdrowie. Niektórzy rodzice mówią mi, że jak nic pozamykają nas. Tłumaczę im, że jeśli będzie nauka zdalna, to tak jak wcześniej, będziemy musieli sobie dać radę
- dodaje pedagog. Wszystko okaże się po wakacjach. Mamy nadzieję, że sytuacja pandemiczna jednak będzie w normie i nie zmusi MEN do zamknięcia szkół na terenie całego kraju.