Ustawa o resocjalizacji nieletnich wciąż w rękach polityków. "To pchanie dziecka do piekła" [TYLKO U NAS]

W czwartek wieczorem Sejm odrzucił senacką uchwałę, a tym samym przyjął kontrowersyjną ustawę o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich. "To skandaliczne, haniebne zapisy, absolutnie niezgodne z dobrem dziecka" - komentuje w rozmowie z nami psycholożka.

O czym traktuje ustawa?

Ministerstwo Sprawiedliwości zaprojektowało ustawę liczącą prawie tysiąc stron. Jej założeniem jest wprowadzenie  "bardziej skutecznych środków resocjalizacji adekwatnych do stopnia demoralizacji nieletnich". Uznając za archaiczne zapisy z ustawy z roku 1982, politycy proponują reformę przepisów dotyczących nieletnich. W nowej ustawie znalazł się zapis o minimalnej granicy wieku odpowiedzialności za demoralizację, ustalony na 10 lat. Jednocześnie wydłużona została górna granica wieku młodocianego, który dopuścił się przestępstwa, do 24 roku życia. Resort zaznacza jednak wyraźnie, że przedstawiciele tych skrajnych grup wiekowych nie spotkają się w jednej placówce, ponieważ dla każdej z nich został przewidziany inny rodzaj ośrodków. Ustawa nie przewiduje również, by 10-letnie dzieci trafiały do zakładów poprawczych, ani by możliwe było stosowanie wobec nich środków przymusu bezpośredniego. 

Co innego, w przypadku młodych ludzi, którzy ukończyli 13 rok życia. To również dzieci, które w świetle nowych zapisów, zamiast wsparcia mogą otrzymać bilet w jedną stronę. W kierunku resocjalizacji, która według słów wybitnej psycholożki Mirosławy Kątnej: W ogóle nie spełnia swojej roli w naszym systemie.

Główne zmiany w nowej ustawie

W ramach ustawy powstać mają oddziały przeznaczone dla nieletnich wychowanek, które urodziły dziecko i zgłosiły chęć opiekowania się nim, co również nie było wcześniej uregulowane. Zdemoralizowani nieletni mają również liczyć na szersze i sprawniejsze wsparcie lecznice, w przypadku problemów o podłożu psychicznym.

Nowe przepisy określają też minimalną granicę wieku odpowiedzialności za zachowanie naruszające porządek prawny lub stanowiące przejawy demoralizacji na poziomie 10 lat. Dodatkowe kompetencje mają też otrzymać dyrektorzy szkół. Będą mogli przejąć w niektórych przypadkach rolę policji i sądu. Chodzi o sytuacje, w których dojdzie do czynów karalnych niebędących ściganymi z urzędu przestępstwami lub przestępstwami skarbowymi. Jeśli więc dziecko zostanie przyłapane na popełnieniu wykroczenia na terenie szkoły, dyrektor będzie mógł zastosować wobec niego środek oddziaływania wychowawczego w postaci: pouczenia, ostrzeżenia ustnego albo ostrzeżenia na piśmie, przeproszenia pokrzywdzonego, przywrócenia stanu poprzedniego lub wykonania określonych prac porządkowych na rzecz szkoły.

Sejm przyjął ustawę na początku czerwca, a Senat zagłosował później za odrzuceniem jej w całości. Decyzja Senatu nie została zaakceptowana przez komisję sprawiedliwości. Projekt ustawy wrócił pod głosowanie w czwartek wieczorem. Za odrzuceniem uchwały Senatu odrzucającej wniosek zagłosowało 230 posłów. Przeciwko opowiedziało się 202. Tym samym uchwała Senatu została odrzucona.

Aktywiści pytają: Gdzie wsparcie?

Przed Sejmem odbyła się konferencja Wolnej Szkoły, przeciwko "lex maluchy za kraty". Organizacja apeluje do Andrzeja Dudy o weto. Wziął w niej udział m.in. Dominik Kuc (Wolna Szkoła, aktywista oświatowy). Poprosiliśmy go o komentarz w sprawie zamykania dzieci w zakładach zamkniętych:

Jako strona społeczna, rodzice, opiekunowie i opiekunki, nauczyciele i nauczycielki oraz dyrektorzy nie zgadzamy się na tego typu zmiany. (...) Przypominam, że ustawa, o której debatujemy, nosi nazwę "o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich" - pytam więc, gdzie jest to wspieranie? Poza kolejnymi sankcjami i dawaniem dostępu dyrektorom szkół do rejestru kar, nie widzimy tutaj żadnego wsparcia. Nowelizacja Ministerstwa Sprawiedliwości nie proponuje przecież żadnej formy włączenia osób po zakładzie poprawczym do ponownego życia społecznego. Gdzie więc teraz będziemy posyłać dzieci? Do szkoły czy może do sądu lub prokuratury?

"Pchanie dziecka do piekła"

O tym, jakie konsekwencje mogą mieć dla dziecięcej psychiki działania związane z potencjalnym wprowadzeniem ustawy w życie, rozmawialiśmy również z psycholożką i działaczką społeczną Mirosławą Kątną. Jej słowa nie pozostawiają wątpliwości co do szkodliwości zapisów. Jej zdaniem działania rządu winny być skierowane na źródło problemów z młodocianymi, czyli ich środowisko, rodziców, szkołę, a nie w nich samych:

Skandaliczne, haniebne zapisy, absolutnie niezgodne z dobrem dziecka. 10-letnie dziecko w żadnej mierze nie osiąga dojrzałości emocjonalnej, intelektualnej. To dziecko, które cały czas się rozwija, które powinno być wspierane, ukierunkowywane, inspirowane. To wiek, w którym ten młody człowiek tkwi jeszcze głęboko w dzieciństwie. Więc jeżeli ktoś traktuje 10-latka, jako odpowiedzialnego za swoje czyny, to znaczy, że kompletnie nie rozumie podstaw rozwojowych u dzieci
Istnieją dzieci 'trudne', jednak ich postępowanie zawsze jest skutkiem szeregu innych czynników, zaniedbań ze strony świata dorosłych. Kara nie jest tutaj stosownym narzędziem. Z samej definicji kara powinna być konsekwencją świadomego, złego zachowania. Zakład poprawczy jest taką karą i mówienie o tym, że tam się będzie odbywała resocjalizacja, jest nieporozumieniem. Resocjalizacja w ogóle nie spełnia swojej roli w naszym systemie
Pracowałam w zakładach poprawczych i wiem, że jest to miejsce w zasadzie bardziej demoralizujące niż w jakikolwiek sposób wspierające czy edukujące.
To w dorosłych otaczających dziecko tkwi źródło problemu. To na nich należałoby skierować wzrok i podjąć ewentualnie konkretnie kroki, również resocjalizacyjne. System zawodzi, zawodzi szkolnictwo, wszystko wymaga gruntownej reorganizacji. Karanie dziecka w tym wszystkim jest pójściem na szaloną łatwiznę. To pchanie dziecka do piekła

"Zmierzamy ku katastrofie"

Głos w sprawie zabrał również Krystian Karcz, nauczyciel filozofii i etyki, prowadzący na Facebooku stronę Uczę filozofować. Tak skomentował dla nas projekt ustawy:

Nikogo nie powinno dziwić, że osobę, która uczyniła coś nieświadomie lub tylko po części świadomie ocenimy łagodniej niż kogoś, kto dokonuje czynu, wiedząc, co czyni i decydując się na to. W łatwy sposób dostrzegamy to właśnie w praktyce sądowniczej. Osoba działająca w afekcie lub chora psychicznie z zasady otrzyma łagodniejszy wyrok. Między innymi z tego powodu w Polsce nigdy nie ograniczano wolności dziesięciolatkom
Dzieci mają jeszcze czas, aby kształcić swoją kompetencję osądu moralnego. Potrzebują na to czasu, prób i błędów. Oznacza to, że powinny być karane za swoje czyny tylko w takim zakresie, w jakim mogą autonomicznie podejmować decyzje. (...) Wisząca nad nami zmiana systemu resocjalizacji w miejsce wychowywania dzieci wprowadza przemoc tam, gdzie powinna być autonomia, przestrzeń na zrozumienie błędów i konsekwencji. Jeśli spojrzymy szerzej na to jak wygląda obecny kierunek zmian w edukacji i wychowaniu obecnej władzy oraz stan zdrowia psychicznego dzieci łatwo zrozumieć, że zmierzamy ku katastrofie, czyli indywidualnemu cierpieniu dziecka i szybkim wzroście przestępczości w niedalekiej przyszłości

Jakie rozwiązania stosowane są obecnie?

W tej chwili w naszym kraju zasady odpowiedzialności karnej nieletnich reguluje ustawa z dnia 26 października 1982 r. o postępowaniu w sprawach nieletnich. Zawiera zapisy, które stosuje się w postępowaniach w sprawach o czynach karalnych wobec osób, które ukończyły 13 rok życia, ale nie ukończyły 17. Jednocześnie górna granica wieku ustalona jest według obowiązującej uchwały na 21 lat. Wynika z tego, że nowe zapisy miałyby wydłużyć ją o trzy kolejne lata.

Aktualna ustawa zawiera zapis, który wyraźnie traktuje o przeciwdziałaniu demoralizacji nieletnich, jednocześnie wskazując na troskę o ich najwyższe dobro i zwrócenie środków działania na rodziców lub opiekunów nieletnich. Umieszczanie młodocianych w zakładach poprawczych jest traktowane, jako środek ostateczny, gdy wszystkie inne metody resocjalizacji zawodzą. Nieletni może również zostać zwolniony z tego typu ośrodka, gdy można stwierdzić na podstawie określonych dowodów, że cele wychowawcze zostały osiągnięte, pomimo niewykonania pełnego wymiaru środka poprawczego.

Realia zakładów poprawczych według statystyk wyglądają tak: W Polsce działa obecnie 35 zakładów dla nieletnich. Łącznie dysponują 1903 miejscami, kolejno 1713 dla chłopców i 190 dla dziewcząt. W placówkach poprawczych prowadzone są struktury zbliżone do standardowego szkolnictwa od szkoły podstawowej do ponadgimnazjalnych. Kadra w tego rodzaju placówkach to pedagodzy, psycholodzy, pracownicy administracyjni, medyczni oraz inni specjaliści.

Nie mamy dowodów, by sądzić, że zakłady poprawcze spełniają swoją rolę tak efektywnie, jakbyśmy tego chcieli i potrzebowali. Wręcz przeciwnie. Głosy podnoszące się co jakiś czas, związane ze środowiskiem resocjalizacji nie pozostawiają złudzeń: Resocjalizacja w Polsce podupada i potrzeba nie tylko zmian w jej strukturach, ale pochylenia się w ogóle nad jej definicją i rzeczywistych zmian działań w jej zakresie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA