• Link został skopiowany

Maluchy za kraty? "Nawet 10-latki będą mogły trafiać do ośrodków resocjalizacyjnych"

- Wobec dzieci będą mogły być stosowane środki przymusu bezpośredniego, takie jak: kajdanki, pasy bezpieczeństwa i izolacje, które będą skutkować długotrwałą traumą - mówili w środę organizatorzy konferencji. Pod budynkiem Sejmu rozmawiano o procedowanej przez Sejm ustawy Lex #MaluchyZaKraty, czyli zmianami w ustawie o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich.
Ustawa o resocjalizacji nieletnich budzi duże kontrowersje
grafika: Wolna Szkoła, mat. prasowe

7 lipca przed budynkiem Sejmu w Warszawie odbyła się konferencja ws. zmian w ustawie o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich. Zgodnie z jej założeniami, do ośrodków resocjalizacyjnych (tuż obok 17- czy 18-latków), będą mogły trafiać dzieci w wieku 10 lat. Dodatkowo, w ośrodkach odosobnienia 13-latkowie będą mogli przebywać do 24 roku życia.

Jak tłumaczyli organizatorzy konferencji, dzieci będą mogły zostać skazane za "zachowania naruszające porządek prawny lub stanowiące przejawy demoralizacji, co jest szerokim i nieprecyzyjnym pojęciem. A sądzić będzie mógł sąd lub dyrektor, co zmieni szkoły w ośrodki quasi-resocjalizacyjne".

Dyrektor jak sędzia?

Część zapisów projektu ustawy, budzi olbrzymie wątpliwości pracowników szkół. Zarówno Związek Nauczycielstwa Polskiego, jak i Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty i Stowarzyszenie Umarłych Statutów, krytykują zapisy, które zakładają, że dyrektorzy placówek oświatowych będą mogli karać uczniów w zakresie podobnym, jak dziś robią to sądy rodzinne.

Jak zauważa Stowarzyszenie Umarłych Statutów, przepisy przygotowane w resorcie sprawiedliwości zakładają m.in., że dyrektorzy szkół będą mogli stosować wobec nieletnich uczniów „środki oddziaływania wychowawczego". Wśród nich ma się znaleźć np. obowiązek wykonania przez ucznia prac porządkowych na rzecz szkoły.

- Nie wyobrażam sobie, że mój wnuk Piotr będzie za kopnięcie koleżanki lub jakiś inny problem w szkole, postawiony przed dyrektorem, który będzie miał uprawnienia go karać. Praca w ramach kary to jest coś niebywałego, tak naprawdę to wczesny stalinizm, wracamy właśnie do tamtych czasów. Szkoła powinna pomagać rodzicom i ich wspierać, a w tej ustawie są zapisy, które rodzicom zabierają te możliwości. Jeżeli rodzina ma problemy wychowawcze z dzieckiem, państwo jest po to, by tej rodzinie pomóc. A nie zabierać dziecko spod jej skrzydeł do placówki resocjalizacyjnej, z której na pewno nie wyjdzie zresocjalizowany - mówiła podczas konferencji Iwona Michałek z Porozumienia. 

Więcej o: