Więcej wiadomości na temat polskich szkół znajdziesz na Gazeta.pl.
"Historia i Teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników" autorstwa historyka Wojciecha Roszkowskiego przechodzi właśnie ministerialną procedurę dopuszczenia do użytku szkolnego. Jeszcze w zeszłym tygodniu minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek nie szczędził zachwytów nad jego treścią. Podkreślał, że jest "przekonany, że będzie to znakomity podręcznik, z którego będą się uczyć najnowszej historii nowe, młode pokolenia Polaków". Dodał, że zostaje jedynie ocena językowa, bo merytoryczna jest "absolutnie pozytywna".
Jak podaje portal rp.pl, w tej chwili jest na etapie opiniowania przez prof. Tadeusza Wolszę, dr. Rafała Drabika oraz dr. hab. Grzegorza Ptaszka. Konsultantami naukowymi podręcznika są prof. Andrzej Nowak oraz prof. Wojciech Polak. Trafił również do rąk części nauczycieli i ekspertów. Okazało się, że znajduje się w nim fragment opisujący kontakty pedofilskie jednego z polityków.
Kontrowersyjny fragment zamieszczony został w rozdziale "Rewolucja społeczna w zachodniej Europie". Opisując nowe zjawiska społeczne i obyczajowe, autor wskazuje ruchy opozycji pozaparlamentarnej, bunty studenckie i "naiwny anarchizm". Następnie twierdzi, że była to reakcja na dobrobyt, porządek i brak głębszych problemów społecznych. Krytykuje Nową Lewicę i stwierdza "tego rodzaju ideologia jest, niestety, popularna i w dzisiejszym świecie". Aby oddać "ideaologiczne szaleństwa lat sześćdziesiątych", prof. Roszkowski przytacza również postać przywódcy ruchu studenckiego 1968 r. Daniela Cohna-Bendita i jego wspomnienia dotyczące erotycznych relacji z małymi dziećmi.
Mój flirt z dziećmi szybko przyjął charakter erotyczny. Te małe pięcioletnie dziewczynki już wiedziały, jak mnie podrywać. Kilka razy zdarzyło się, że dzieci rozpięły mi rozporek i zaczęły mnie głaskać. Ich żądania były dla mnie kłopotliwe. Jednak często mimo wszystko i ja je głaskałem
- czytamy.
Powyższy fragment przeanalizowała w rozmowie z rp.pl psycholog dziecięca dr Aleksandra Piotrowska. Ekspertka zaznaczyła, że "to werbalna pornografia, a za jej rozpowszechnianie grozi kara grzywny". Podkreśliła też, że powinny posypać się pozwy. Następnie wyjaśniła, że u nastolatków, którzy czytają takie opisy, może dojść do niepotrzebnego rozbudzenia seksualnego.