Poczynania katechetki oburzyły rodziców. "Sprawdza w piątek kanapki i każe wyrzucić te z wędliną"

W ciągu roku Fundacja Wolność od Religii otrzymała ponad dwa tysiące doniesień w sprawie dyskryminacji uczniów niezapisanych na katechezę. "Korytarz szkolny i duża część sal lekcyjnych to jedna wielka gazetka religijna, głównie o JPII" - czytamy w jednym ze zgłoszeń cytowanym przez "Gazetę Wyborczą".

Fundacja Wolność od Religii opublikowała raport dotyczący łamania praw uczniów niezapisanych na katechezę. Najwięcej zgłoszeń dotyczących nieprawidłowości otrzymano z dużych miast, głównie z Warszawy. Wśród najczęściej zgłaszanych form dyskryminacji było umieszczanie religii w środku zajęć, przez co osoby niezapisane na te zajęcia miały okienka w planie lekcji.

Skargi rodziców na lekcje religii

Więcej artykułów o tematyce szkolnej znajdziesz na stronie Gazeta.pl.

Zobacz wideo

Rodzice w zgłoszeniach do fundacji sygnalizowali, że dzieci są wówczas pozostawione bez opieki lub muszą spędzić czas w religii. 

Co roku religia jest wstawiana automatycznie w środku lekcji, mimo że 1/3 klasy nie chodzi na ten przedmiot. Wywalczenie chociaż jednej godziny poza planem jest trudne i traktowane jako wielka łaska i »dobra wola«, a nie oczywiste prawo ucznia

- pisano.

Podobny problem zasygnalizował nam Paweł Nijakowski z inicjatywy Świecka Szkoła. Pokazał, jak wyglądają plany lekcji i nauczycieli w jednej ze szczecińskich placówek. Okazało się, że nie dość, iż religia jest umieszczana w czasie zajęć, to jeszcze ksiądz jest jedynym nauczycielem, który pracuje w pełnym wymiarze godzin i ma jednocześnie jeden dzień wolnego od zajęć dydaktycznych w tygodniu.

Uczniowie w planie lekcji mają okienka - przerwy od zajęć dydaktycznych trwające 45 minut lub dłużej. Szkoła jest przepełniona, musi pracować na dwie zmiany, tymczasem dyrekcja układa plan lekcji pod księdza. Nawet najmłodsi uczniowie kończą lekcje 15 minut przed godziną 17.00 - to bardzo późno. Sytuacja powtórzyła się w obydwu semestrach

- wyjaśnił.

W raporcie Fundacji Wolność od Religii pojawiła się także kategoria "Przemoc symboliczna i wartości szkoły". Rodzice skarżyli się na obecność symboli religijnych w klasach, święci jako patroni szkół i organizowane konkursy oraz wydarzenia.

Przykładowo, jak informuje "Gazeta Wyborcza" silnie podporządkowana wszystkim uroczystościom kościelnym jest Szkoła Podstawowa im. Jana Pawła II w Lubomierzu (powiat lwówecki).

Rozpoczęcie roku, Dzień Babci, Dzień Matki – występy dzieci organizowane są w kościele. Nauczyciele mają obowiązek być i uczestniczyć. Korytarz szkolny i duża część sal lekcyjnych to jedna wielka gazetka religijna, głównie o JPII. Poczet sztandarowy występuje w strojach stylizowanych na gwardię papieską. Zabawy karnawałowe dla dzieci typu Bal wszystkich świętych, gdzie dzieci przebierają się za postaci biblijne i tak uczestniczą w zabawie. Promuje i wyróżnia się chłopców, którzy są ministrantami

- czytamy w zgłoszeniu.

Zdaniem autora skargi, katechetka jest tam ważniejsza od dyrektora placówki.

Sprawdza na religii, z czym dzieci mają kanapki. Jeśli jest piątek, a bułki są z wędliną lub mięsem, nakazuje wyrzucać je do śmieci. Jedno wielkie pranie mózgów dzieciakom

- napisał.

Kiedy poprosiliśmy naszych czytelników o podzielenie się z nami tym, co niepokoi ich na lekcjach religii w szkołach ich dzieci, dostaliśmy sporo listów i komentarzy. Okazało się, że zastrzeżenia rodziców budzą także treści, które pojawiają się na katechezie.

Synek narysował mnie, swojego brata, nasze kotki i psa i tatę ze skrzydełkami na chmurce, bo tata jest teraz wśród chmur. Za rysunek dostał jedynkę, bo katechetka stwierdziła, że nie wiadomo czy tata jest w niebie, bo mógł być grzeszny. Od tej akcji dziecko zrezygnowało z religii, a my ponad rok pracowaliśmy z psychologiem
Katechetka puściła dzieciom drastyczny film, prawdopodobnie o ukrzyżowaniu, a moje dziecko wyłapało z tego najgorszy moment, w którym, jak mi zacytowano "związali rączki i nóżki, wrzucono do dołu, bito kamieniami aż On, przestał się ruszać". Psycholog uznała ponad wszelką wątpliwość, że dziecko w swojej relacji nie konfabuluje. Zapytaliśmy synka o to, czy Pani Basia puściła taki film. Syn potwierdził, że "był brzydki", ale nie chciał wchodzić w szczegóły. Przedszkole odcięło się od sytuacji

- twierdzili rodzice.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.