Dzieci kombinują, jak nie iść do szkoły i dają sobie rady. "Przykładam głowę do kaloryfera". Może się to źle skończyć

Każdy ma czasem gorsze dni. Dzieci często, zamiast szczerze powiedzieć rodzicom o swoim złym samopoczuciu, szukają wymówek, jak nie iść do szkoły. Zdarza się nawet, że używają niebezpiecznych metod, które pomagają im wywołać dolegliwości chorobowe.

Więcej aktualnych informacji na temat szkół znajdziesz na Gazeta.pl

Poranny harmider, wszyscy spieszą się do wyjścia, a dziecko podchodzi do rodzica i mówi: "Nie chcę iść do szkoły", rodzic odpowiada na to: "dobrze". Brzmi nieprawdopodobnie, prawda? Każdy z nas wie, że w pośpiechu nie jest łatwo znaleźć przestrzeń na spokojną rozmowę i nie ma nic dziwnego w tym, że wielu opiekunów będzie po prostu kazało dziecku się ubrać i spakować plecak. Zresztą, gdyby dorośli za każdym razem godzili się na wagary, dziecko nabawiłoby się zaległości. Dlatego uczniowie szukają innych sposobów na ominięcie lekcji.

Zobacz wideo Agata Rubik nie puściła córki do szkoły. Słusznie?

Dzieci kombinują, jak nie iść do szkoły

Legenda o zjedzeniu surowego ziemniaka, żeby wywołać gorączkę i ból brzucha krąży w szkołach od pokoleń. Z roku na rok uczniowie wymyślają nowe wymówki, żeby zostać w domu. O ile białe kłamstwo w najgorszym wypadku skończy się nieobecnością i zaległościami, o tyle wywoływanie objawów chorobowych może mieć poważne konsekwencje. 

Nastawiam budzik i budzę się w środku nocy. Przykładam głowę do kaloryfera, policzki na około 2 minuty. Idę do pokoju rodziców i mówię, że nie mogę zasnąć, bo boli mnie głowa i że chyba mam gorączkę. Mama sprawdza: dotyka czoło i jest ciepłe. Mówi żebym zmierzył temperaturę, no to wtedy przykładam rękę do gorącego kaloryfera i następnie do termometru. Po kilku razach temperatura będzie od 37,5 do 39. Potem aby efekt był lepszy, robię tak samo nad ranem. Dzięki temu nie byłem w szkole od poniedziałku do środy

- radził swoim kolegom jeden z uczniów na forum internetowym.

Zdarza się, że objawy chorobowe nie są symulacją, a efektem wcześniejszych działań dzieci. Gorączka, ból brzucha i biegunka mogą wystąpić po zjedzeniu przez dziecko surowego ziemniaka. W zielonych częściach bulwy, jego kiełkach i oczkach, z których kiełki wyrastają, znajduje się silnie trujący glikozyd o nazwie solanina. Jego spożycie może skutkować zatruciem pokarmowym. Z kolei prysznic, a potem spacer z mokrą głową, kiedy temperatura za oknem jest daleka od tropikalnych upałów, może spowodować nie tylko przeziębienie, ale też zapalenie zatok, a nawet zapalenie opon mózgowych.

Rodzice, którzy podejrzewają, że ich dziecko, mogło zastosować którąś z tych metod, powinni spokojnie z nim porozmawiać i dowiedzieć się, co jest przyczyną dolegliwości. Czasem konieczna może być wizyta u lekarza.

Więcej o: