Ośmioletni Henryk jest w połowie Ukraińcem. Po powrocie ze szkoły narysował rysunek

Henryk jest dwujęzycznym chłopcem. Chociaż urodził się w Polsce, rodzice zadbali, aby poznał ukraińską kulturę. W dniu, w którym wybuchła wojna, wrócił do domu i narysował poruszający rysunek. "To ukraińscy żołnierze, którzy bronią fortecy" - wyjaśnił.

Wybuch wojny na Ukrainie wstrząsnął całą Europą. Dorośli emocjonują się całą sytuacją i na bieżąco śledzą nowe informacje dotyczące konfliktu, a ich niepokój przechodzi również na dzieci, które mogłoby się wydawać, nie odczuwają zagrożenia. W czwartek 24 stycznia w jednej z warszawskich szkół do której uczęszcza Henio zorganizowano bal przebierańców. Chłopiec, który jest w połowie Ukraińcem z zabawy wrócił smutny, usiadł przy biurku, sięgnął po kartkę i zaczął rysować.

Ośmiolatek narysował poruszające wojenne sceny

Więcej informacji na temat sytuacji na Ukrainie znajdziesz na stronie Gazeta.pl.

Zobacz wideo Kiedy dziecko się zakrztusi. Przede wszystkim nie panikować. Działać!

Na rysunku widać kontury fortecy strzeżonej przez żołnierzy strzelających z broni do nieprzyjaciela. Napis na tabliczce po stronie wroga jasno sugeruje, że nieprzyjacielem jest Putin. Jedynym kolorowym elementem rysunku była ukraińska na szczycie wierzy.

Jak podkreśla mama Henryka w rozmowie z eDziecko.pl pracę narysował samodzielnie, bez konsultacji z dorosłymi.

On lubi inżynieryjne i wojskowe rzeczy, okręty wojenne, maszyny itd., więc często rysuje. To nie była praca szkolna, ale coś, co narysował z własnej inicjatywy po powrocie ze szkoły. Tego dnia miał bal karnowałowy, po powrocie, oznajmił, że jest smutny i od razu usiadł przy biurku, by przelać emocje na papier.

- opowiedziała.

Gdy rodzice zapytali, co przedstawia rysunek, wyjaśnił, że są to "ukraińscy żołnierze, którzy bronią fortecy". W szkole do której uczęszcza Henryk zorganizowano zbiórkę na rzecz ukraińskich dzieci.

Według zapewnień prezydenta Warszawy ukraińskie dzieci mają być bez przeszkód przyjmowane do szkół i przedszkoli. Dużo się o tym mówi. My też będziemy próbowali pomóc znaleźć miejsce w placówce syna jego koledze

- przyznała.

Rodzice nie zamierzali ukrywać przed synem, tego co dzieje się na wschodzie. Chociaż temat jest trudny postanowili omówić go z Heniem.

Mówimy prawdę, chociaż jest bolesna. To duży chłopak. Zrozumie. Poza tym mamy rodzinę na Ukrainie, a część przyjechała teraz do nas. Nie ma sensu oszukiwać i udawać, że nic się nie dzieje. Dzieci są mądre.

- podsumowała.  

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.