Chociaż 10 stycznia uczniowie wrócili do szkół, edukacja stacjonarna nie trwała zbyt długo. Ze względu na dynamiczny wzrost zachorowań na COVID-19 rząd podjął decyzję o ponownych wprowadzaniu obostrzeniu. Na konferencji prasowej, która odbyła się we wtorek 25 Przemysław Czarnek zapowiedział edukację zdalną.
Więcej informacji na temat aktualnej sytuacji epidemicznej w Polsce znajdziesz na stronie Gazeta.pl.
Nauczanie zdalne weszło życie w czwartek 27 stycznia i ma potrwać do końca ferii zimowych, czyli do 27 stycznia. Nie obejmuje jednak uczniów wszystkich roczników, bo przedszkolaki oraz dzieci z klas I-IV szkół podstawowych nadal uczą się stacjonarnie.
Obserwując dane epidemiologiczne musieliśmy podjąć decyzję o ograniczeniu nauki stacjonarnej w szkołach. Rośnie liczba chorych na koronawirusa. I to jest powód, dla którego musimy ograniczać naukę stacjonarną
- powiedział minister edukacji i nauki.
Przypominamy, że w tym roku ferie zimowe przebiegają z w czterech terminach wyznaczonych dla poszczególnych województw zgodnie z poniższym harmonogramem:
Wielu rodziców nie popiera jednak pomysłu zamknięcia placówek tylko dla niektórych klas. Świadczą o tym komentarze opublikowane pod artykułami na profilu Facebookowym eDziecko.pl.
Albo wszyscy zostają w domu, albo wszyscy do szkoły... Może jeszcze zagrajcie kamień papier nożyce, by wybrać kto, idzie a kto zostaje.
U nas cała szkoła na zdalnym, więc nie musieliśmy czekać na decyzję rządu.
Ale to pozostałe dzieci są gorsze czy one się nie zarażają?
Przecież teraz najwięcej zachorowań jest w kasach I-IV. U mojego syna w szkole grasuje Omikron. Ale jest po co najmłodsi mają iść na zdalne? Lepiej ich narazić na niebezpieczeństwo. I jak człowiek ma potem puścić dziecko do szkoły jak jest chore?
To jest chore.
Albo wszyscy, albo nikt... Klasy I-IV będą co chwila na kwarantannie.
- piszą.