Więcej informacji o aktualnej sytuacji epidemiologicznej w naszym kraju na Gazeta.pl
Konferencja - obostrzenia są coraz bardziej realne. Piąta fala epidemii koronawirusa nabiera na sile. Coraz więcej placówek jest zmuszonych przejść na naukę zdalną, uczniowie trafiają na kolejne kwarantanny. Zgodnie z informacjami udostępnionymi na Twitterze przez Ministerstwo edukacji i nauki 24 stycznia stacjonarnie działało już tylko 70 proc. szkół podstawowych i 79,5 proc. szkół ponadpodstawowych.
Na razie rząd nie zdecydował o zamknięciu placówek:
Obserwujemy sytuację z dnia na dzień, jeśli by się działo coś absolutnie dramatycznego, będziemy podejmować decyzje, mamy kilka wariantów działań
- powiedział szef resortu edukacji Przemysław Czarnek w wypowiedzi dla radiowej "Jedynki". W ciągu najbliższych godzin ma się jednak odbyć konferencja, w której czasie Przemysław Czarnek prawdopodobnie poinformuje o decyzjach swojego resortu. Jest to szczególnie ważne dla rodziców dzieci ze szkół podstawowych, bo będą oni musieli zorganizować swoim pociechom opiekę w czasie nauki zdalnej.
Konferencja ministra edukacji i decyzje, jakie w jej czasie zostaną nam przekazane nie zmieni nic dla niektórych rodziców i nauczycieli. Część z nich zdecydowała, że ich pociechy nie wrócą do placówek przed feriami.
Mój syn skończył wczoraj kwarantannę, ale nie wraca do szkoły przed feriami, które. Nie chcę, żeby kolejna kwarantanna pokrzyżowała nam plany wyjazdowe. Z jego klasy w placówce są trzy osoby
- powiedziała w rozmowie z eDziecko mama ucznia z Pruszkowa.
W przedszkolu mojej córki, w jej grupie, w tym tygodniu jest tylko dwoje dzieci. Reszta siedzi w domach. Rodzice boją się kwarantanny na ferie
- poinformowała jedna z naszych czytelniczek. Z kolei polonistka z jednej ze szkół w Warszawie powiedziała nam:
Obecnie placówka, w której uczę, jest zamknięta i myślę, że to dobra decyzja. Raz, że brakuje uczniów i potem trzeba materiał powtarzać, dwa - nie ma nauczycieli. Wszyscy padają jak muchy. Była sytuacja, że tylko dwie klasy miały stacjonarne zajęcia i przez pół tygodnia na lekcje przychodziły dwie osoby. Wszyscy tracili, bo ani normalnie nie mogliśmy przerabiać materiału, ani nie było zdalnych.