Pokazała sprawdzian ucznia z dysleksją. Internauci o nauczycielu: "Brak wyobraźni"

Dysleksja to specyficzne trudności w nauce czytania i pisania. Odpowiednie zaświadczenie pomaga takiemu uczniowi uniknąć nieprzyjemności w szkole. Choć trudno w to uwierzyć, wciąż nie wszyscy nauczyciele zdają sobie z tego sprawę.

Więcej informacji o aktualnej sytuacji w polskich szkołach na Gazeta.pl

Dorota Lubas jest terapeutką pedagogiczną, która na swoim koncie na Facebooku regularnie publikuje informacje związane ze swoją pracą, która m.in. skupia się wokół nauki czytania u dzieci i problemów, jakie im ona sprawia. Czasem są to praktyczne porady dla rodziców, czasem ciekawostki, zaskakujące fakty związane z tym tematem. Niedawno opublikowała szokujące zdjęcie sprawdzianu szóstoklasisty z dysleksją. 

Terapeutka pokazała sprawdzian dziecka z dysleksją

Kobieta postanowiła podzielić się z internautami zdjęciem sprawdzianu z języka polskiego ucznia ze stwierdzoną dysleksją. 

Pomyślmy: Jestem w 6 klasie SP, mam dysleksję rozwojową - dysortografię i dysgrafię. Mam opinię, w której są zalecenia do pracy. Uczęszczam na terapię 1 raz w tygodniu. Nauka zajmuje mi znacznie więcej czasu niż rówieśnikom, bo dysleksja rozwojowa to specyficzne trudności w uczeniu się. Dysortografia polega na tym, że nie potrafię zapamiętać ortogramów

- napisała w komentarzu do udostępnionego zdjęcia

Piszę sprawdzian z języka polskiego. Bardzo się staram. Trudno mi pisać tak na szybko w klasie i "składać myśli". Ale piszę. Przychodzi dzień, gdy dostaję oceniony sprawdzian. I oczy mnie bolą od czerwonego długopisu nauczyciela. Już nic mi się nie chce. Nienawidzę szkoły. Płaczę. To bez sensu.

 - dodała terapeutka.

Internauci oburzeni zachowaniem nauczyciela

Stwierdzona dysleksja jest dla ucznia z tego typu trudnościami niejako taryfą ulgową w szkole - zapewnia mu inne traktowanie przez nauczycieli, jest jednocześnie wskazaniem do pracy terapeutycznej z uczniem, a problemy emocjonalne często towarzyszące temu zaburzeniu można znacznie złagodzić. Nauczyciele z reguły to rozumieją i respektują. Jak się okazuje nie wszyscy. Pod opublikowanym zdjęciem sprawdzianu pojawiło się wiele komentarzy oburzonych internautów. Pisali:

Ta nauczycielka ewidentnie zabija w tym dziecku chęć pisania. Tekstami: "co to ma znaczyć, opowiadanie rozpoczyna się od zwrotów itd.". Już bym była zrażona do języka polskiego.
Brak wiedzy? Brak otwartości? Brak empatii? Brak wyobraźni?
Strasznie mi przykro jak to widzę. To można było sprawdzić, omówić, zwrócić uwagę na miliony sposobów. Wiedząc, że dziecko ma trudności, które są od niego "niezależne" naprawdę można sprawdzać umiejętności, wiedzę, prace na wiele lepszych sposobów.
Brak mi słów! Bardzo szkoda mi ucznia, który tego doświadczył. Przytulam go w myślach.
Więcej o: