Chociaż od września uczniowie uczyli się stacjonarnie, wiele osób obawiało się powtórki sytuacji z ubiegłego roku szkolnego. Wówczas z powodu zagrożenia epidemicznego wprowadzono naukę zdalną, która w efekcie trwałą wiele miesięcy i nie odbiła się zbyt dobrze na wiedzy i samopoczuciu dzieci i młodzieży. Ostatecznie w ubiegłym miesiącu faktycznie zamknięto szkoły. Zrobiono to jednak po to, aby nauczyciele i uczniowie mogli uniknąć kwarantanny na święta Bożego Narodzenia.
Więcej artykułów na temat sytuacji epidemicznej w Polsce przeczytasz na stronie Gazeta.pl.
Nauka zdalna trwała od 20 grudnia do 10 stycznia, a po tym terminie uczniowie wrócili do szkół. Niektórzy jednak nie na długo, ponieważ pierwsza tura ferii zimowych rozpoczęła się w poniedziałek 17 stycznia. Przypominamy, że w tym roku ferie przebiegają w czterech terminach przewidzianych dla poszczególnych województw zgodnie z poniższym harmonogramem:
Sytuacja epidemiczna w Polsce jest jednak bardzo poważna. Minister zdrowia w rozmowie z TVN24 przyznał, że Polska jest krajem ze stosunkowo najmniejszą skłonnością do szczepień w Europie, co było widać po szczepieniach na grypę i gdyby poziom hospitalizacji był dramatycznie wysoki, "to trzeba będzie wykorzystywać wszystkie narzędzia, które mamy do dyspozycji". Wyjaśnił również, co będzie priorytetem rządu w kwestii wprowadzenia obostrzeń. Okazuje się, że nie jest to zamknięcie placówek edukacyjnych.
Szkoły są ostatnim miejscem, w którym chcielibyśmy wprowadzać jakiekolwiek ograniczenia, bo poprzedni rok już nas bardzo dobrze nauczył i udowodnił, że ograniczenie (pracy) szkoły ma ogromne koszty, które ponoszą dzieci i nie mówię tutaj tylko o koszcie braku edukacji, ale też o różnych problemach psychicznych i psychiatrycznych z tym związanych
- mówił wówczas.
Na konferencji prasowej, która odbyła się w środę 19 stycznia ogłosił, jednak że zmagamy się z 30 tys. nowych zakażeń i konieczne jest wprowadzenie nowych obostrzeń. Restrykcje będą dotyczyć głównie ograniczenia mobilności. Zgodnie z nowymi wytycznymi w restauracjach będzie obowiązywał limit niezaszczepionych klientów (30 proc), a w sklepach limit osób (jedna na 15 mkw). Ponadto pracownicy administracyjni w miarę możliwości będą musieli przejść na pracę zdalną.
Adam Niedzielski podkreślił, że rząd nie zamierza wprowadzić lockdownu znanego z poprzednich fal pandemii. W parlamencie będzie jednak procedowana ustawa umożliwiająca pracodawcom sprawdzanie certyfikatów covidowych. Prawdopodobne, że tym razem zamiast zamrażania gospodarki, rząd skoncentruje się na paszportach szczepionkowych, które obecnie w innych krajach uprawniają dane osoby do wizyty w restauracji, kinie, czy hotelu.