Wiadomo, że nastolatki bywają podatne na wpływy otoczenia. Często biorą do siebie wszelkie uwagi dotyczące wyglądu, próbując wzorować się na celebrytach lub naśladować znanych influencerów. Zdaniem wielu rodziców, bardzo ważne jest, aby w tym okresie otrzymały wsparcie i nauczyły się zdrowego podejścia do postrzegania własnego ciała. Niestety, nie zawsze jest to proste, szczególnie gdy nawet w środowisku szkolnym natrafiają na sprzeczne komunikaty.
Więcej artykułów o tematyce szkolnej przeczytasz na stronie Gazeta.pl.
Ashley Heun, której córka uczęszcza do Southaven Middle School w stanie Missisipi była zszokowana, widząc jaką broszurkę przyniosła nastolatka. Napisany przez szkolnych pedagogów list oferował im darmową bieliznę modelującą. W wyznaczonych rubryczkach dziewczęta miały nanieść rozmiary topu i szortów, których potrzebują z uwzględnieniem rozmiaru miseczki stanika. Oburzona kobieta opublikowała list na Twitterze.
Wszystkie dziewczyny wróciły ze szkoły z takim listem. Jestem zbulwersowana faktem, że władze szkoły próbują 'naprawić negatywny obraz ciała' rozdając modelującą bieliznę
- skomentowała treść broszury.
W liście postawiono pytanie "Dlaczego dziewczęta cierpią z powodu wyglądu ich ciał?". Tłumaczono, że wizerunek kobiecej sylwetki jest kwestią uzależnioną od kultury oraz osobistych doświadczeń. Twierdzono, iż to dziewczynki częściej od chłopców przejawiają skłonność do negatywnego postrzegania własnego ciała, gdyż czują się przymuszone do przestrzegania surowych i nierealistycznych wymagań społecznych dotyczących kobiecego piękna.
Przekonywano, że u dziewcząt borykających się z negatywnymi myślami względem własnego wyglądu istnieje większe ryzyko wystąpienia depresji oraz zaburzeń odżywiania.
Jak można promować pozytywne postrzeganie ciała, sugerując, że jest się za grubym i potrzebuje się bielizny modelującej, by wyglądać szczuplej. Czy to jakiś żart?
- napisała oburzona mama.
Po interwencji Ashley Heun oraz innych rodziców program został odwołany. Szkoła twierdziła, że otrzymała bieliznę w postaci darmowych darów i chciała sformułować broszuę tak, aby mogły skorzystać z niej uczennice.
Chociaż wiem, że mieli dobre intencje, to było bardzo nieprzemyślane
- podsumowała Haun w rozmowie z USA Today.