Musiała opuścić zajęcia przez odkryte ramiona. "Dlaczego jestem poniżana?"

Uczennica jednego z liceów w amerykańskim stanie Rhode Island została wyproszona z zajęć z powodu swojego stroju. Od tego czasu zaczęła walkę o zmianę szkolnego dress code'u. "Teraz możemy nosić wszystko, o ile zakrywa brzuch" - chwali się.

Więcej informacji o sytuacji w szkołach na Gazeta.pl

Amerykanka Lilly Weisz-Nesshoever jest uczennicą Liceum Narragansett. Walczy o zmianę szkolnego dress code'u, który zabrania m.in. noszenia koszulek na ramiączkach. 

Wszystko zaczęło się w siódmej klasie, kiedy założyłam bluzkę z długim rękawem i dwoma małymi otworami wyciętymi na ramionach

– wspomina Weisz-Nesshoever w nagraniu udostępnionym przez portal 10 WJAR. Uczennica musiała opuścić zajęcia i się przebrać. 

Dlaczego w wieku 13 lat jestem seksualizowana i poniżana na oczach wszystkich moich rówieśników za noszenie bluzki, która nikogo nie rozprasza

 - zapytała Weisz-Nesshoever. Lilly stanęła na czele czegoś w rodzaju uczniowskiego buntu.

Wszyscy, którzy wzięli w nim udział i nosili koszulki bez rękawów mieli kłopoty.

– powiedziała. 

Uczennica negocjuje w sprawie ubrań

Trzeba było spróbować czegoś innego. Tu wkroczyła mama Lilly, która podpowiedziała, jak dyplomatycznie dokonać zmian w szkolnym dress codzie. Dziewczyna podjęła dyskusje w tej sprawie z zastępcą dyrektora placówki, Colleenem Johnsonem. Udało się wypracować kompromis.

Teraz możemy nosić wszystko, o ile zakrywa brzuch, możemy nosić koszulki bez rękawów i obcisłe spodnie

- zapewniła.

Zobacz wideo Przyzwyczajenia, trendy, zalecenia medyczne i dobre rady. Czyli skąd właściwie brać wiedzę o pielęgnacji noworodka?

Tymczasem w polskich szkołach...

W polskich szkołach także pojawiają się spory dotyczące tego, jak powinni się ubierać uczniowie. Jakiś czas temu w mediach było głośno o placówkach w Gdańsku, Gdyni i Pszczółkach, gdzie wprowadzono surowe zasady dotyczące ubioru uczniów, a właściwie tylko uczennic. Sytuację szybko nazwano "efektem Czarnka" i nawiązano do "cnót niewieścich". Tymczasem szkolne regulaminy dotyczące stroju uczniów zwykle są bardzo ogólne i zawierają jedynie podstawowe założenia. 

Jeśli konkretna placówka w swoim regulaminie ma szczegółowo określone zasady dotyczące obowiązującego na jej terenie dress code'u, najlepiej byłoby się do tego dostosować

- powiedziała nam dr Irena Kamińska-Radomska, ekspertka z zakresu międzynarodowego protokołu i etykiety biznesu oraz wystąpień publicznych. 

Obecnie panuje tak duże rozluźnienie zasad dotyczących ubioru, że może to wywoływać duży sprzeciw środowisk, które pamiętają jeszcze bardziej "przyzwoite", tradycyjne ubiory. Jestem jednak przeciwniczką skrajności. Widoczne pośladki, zbyt głębokie dekolty, obcisłe, mocno zmysłowe stroje? Tego nie powinno być w miejscach publicznych, a szkoły do nich należą

- dodała.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.