We wtorek 7 grudnia odbyła się konferencja prasowa, na której Adam Niedzielski w związku zagrożeniem epidemicznym ogłosił nowe obostrzenia. Chociaż dotychczas Przemysław Czarnek zapewniał, że dopóki będą miejsca w szpitalach i służba zdrowia będzie wydolna, szkoły pozostaną otwarte, ostatecznie podjęto decyzję o wprowadzeniu edukacji zdalnej.
Więcej artykułów dotyczących szkolnictwa znajdziesz na Gazeta.pl.
Minister zdrowia Adam Niedzielski i wiceminister Waldemar Kraska ogłosili, że nauka zdalna w szkołach podstawowych i średnich potrwa od 20 grudnia do 9 stycznia. Po tym terminie dzieci mają wrócić do nauki w trybie stacjonarnym.
Decyzja o wprowadzeniu obostrzeń poróżniła rodziców, o czym świadczą komentarze opublikowane pod artykułami udostępnionymi na stronie facebookowej eDziecko. Niektórzy zwrócili uwagę na fakt, że zamknięcie szkół ma negatywny wpływ na zdrowie i samopoczucie dzieci.
To jest paranoja. Dzieciom na zdalnych psychika siada. W szkole już jest szaleństwo. Nauczyciele chcą nadrobić dwa lata. Dzieciaki już nie mają na nic czasu, bo albo lekcje, albo zajęcia wyrównawcze na których nauczyciele pobieżnie coś tłumaczą. Sprawdzian za sprawdzianem, nie daj Boże ze nie pójdzie to nie wiadomo czy uczyć się na następny sprawdzian z innego przedmiotu, czy zakuwać do poprawek
Znowu dzieci będą spędzać całe dnie przed komputerem na leżąco albo zgarbione na fotelu, jak zombie. Bez świeżego powietrza i słońca. Informatyk, żeby dostać pracę przy komputerze, musi przejść szczegółowe badania, ponieważ w tej pracy jest narażony na utratę zdrowia, przede wszystkim wzroku. Bez pozytywnego zaświadczenia od okulisty informatyk nie zostanie dopuszczony do ekranu komputera. Pracodawcy są kontrolowani, czy pracownik ma odpowiednio przystosowany stół, kat nachylenia ekranu, odległość blatu od kolan itd. O dzieci nikt nie dba, nikt nie zastanawia się, czy są na tyle zdrowe, żeby spędzać cały dzień przed komputerem i to najczęściej bez opieki dorosłego.
- pisali.
Inni zwrócili uwagę na fakt, że żłobki i przedszkola są nadal otwarte oraz na to, że w praktyce nauka zdalna i tak była przerywana przez plagę kwarantann.
Żłobki i przedszkola normalnie pootwierane. Tam się nic nie dzieje?!
Brak słów. Trzecia kwarantanna właśnie się rozpoczyna po dwóch dniach w szkole, szkoły są dziś otwarte tylko po to, by dzieciaki lądowały na kolejne kwarantanny. Jaki to ma sens?
- komentowali.
Rodzice, którzy poparli pomysł wprowadzenia nauki zdalnej w grudniu zauważyli, że to pomoże wielu rodzinom uniknąć kwarantanny na święta.
Szkoły należało zamknąć na dwa tygodnie przed świętami. Tam jest masakra. Kiedy jedne klasy idą na kwarantanne, to wracają idą następne. Mój syn chodzi do 6 klasy. W listopadzie był dwa razy na kwarantannie. Pytam się, kto chce mieć kwarantanne na święta? Raczej nikt, więc to jest jedyny sposób, by jej uniknąć. Po świętach możemy bawić się dalej w trzy dni do szkoły i 10 kwarantanny, udając, że wszystko działa
- zauważyła jedna z mam.