W VI Liceum Ogólnokształcącego im. Hugona Kołłątaja w Lublinie obowiązuje nowy system oceniania. Uczniowie zamiast "jedynek" w dzienniku elektronicznym otrzymują "x", które zmienia się na ocenę w skali 2 do 6, gdy ci opanują materiał. Jak tłumaczy w rozmowie z Dzień Dobry TVN dyrektorka placówki Marzena Kamińska, chociaż rozporządzenie ministra narzuca wystawianie ocen w skali 1-6 na koniec semestru, nie trzeba stosować tej skali w czasie realizacji podstawy programowej.
Więcej informacji o aktualnej sytuacji w szkołach na Gazeta.pl.
Po długich rozmowach dyrektorki z nauczycielami ostatecznie stwierdzono, że takie stopnie nie są konieczne i brak "jedynek" może skutkować mniejszym stresem oraz większą motywacją do nauki.
Tak naprawdę ocena niedostateczna sprawia potężną przykrość uczniowi. Czasami powoduje brak chęci do dalszej pracy. My mamy oceniać wiedzę i umiejętności, czyli mamy egzekwować to, czego uczeń ma się nauczyć, a ocenianie wiedzy i umiejętności to jest w skali 2 do 6. Natomiast jedynka nie jest za wiedzę i umiejętności, tylko za ich brak
- mówiła.
Podobnego zdania jest edukatorka Edyta Plich, która w programie zaznaczyła, że szkoła nie jest po to, aby oceniać dzieci i młodzież, ale ich uczyć. Zwróciła jednak uwagę na fakt, że obecnie te proporcje są zaburzone i w wielu placówkach kładzie się nacisk, niestety, właśnie na ocenianie.
Skupiliśmy się głównie na tym, żeby oceniać. Słyszymy od rodziców informacje: "Moja córka jest piątkowa", "Uczeń słaby - dwójka", czyli mierzymy w cyfrach. Kiedy dziecko wraca ze szkoły, rodzice nie pytają: "Jak ci się podobało?", "Co było ciekawego?", tylko: "Co dostałeś?". Co więcej, dziennik elektroniczny zdominował nasze życie. Wielu rodziców, siedząc w pracy, nagle dostaje powiadomienie - "dwójka" i już bliscy są zatoru
- mówiła.
Według Edyty Plich dobrym rozwiązaniem byłoby również wprowadzenie ocen opisowych, bo stopnie w praktyce mają pomóc, a nie stanowić "główny temat".