Minęły dwa miesiące od kiedy uczniowie wrócili do szkół. Chociaż od września nauka przebiega w trybie stacjonarnym, rodzice, uczniowie i nauczyciele obawiają się, czy ten stan potrwa długo. W ubiegłym roku z powodu zagrożenia epidemicznego szybko podjęto decyzję o wprowadzeniu edukacji zdalnej, która w rezultacie trwała kilka miesięcy i nie płynęła zbyt dobrze na poziom wiedzy uczniów. Wielu rodziców sygnalizuje, że nauczyciele zapowiadają dużą liczbę sprawdzianów i klasówek, by zyskać, jak najwięcej ocen przed ewentualnym przejściem na lekcje online.
Politycy uspokajają jednak nastroje społeczne. Minister Zdrowia w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" zapewnił, że szkoły na pewno nie zostaną zamknięte. Zaapelował jednak o przestrzeganie dyscypliny społecznej i egzekwowanie obowiązku noszenia maseczek.
Wczoraj i dziś mamy wzrosty z tygodnia na tydzień odpowiednio 85 proc. i ponad 100 proc., czyli mamy z tygodnia na tydzień podwojenie wyników. To jest sytuacja, która – jeżeli się utrzyma – zaburzy wszystkie prognozy.
- powiedział Adam Niedzielski na konferencji prasowej w Legnicy, która miała miejsce 20 października.
Dane dotyczące funkcjonowania szkół w czasie pandemii regularnie publikuje na Twitterze Ministerstwo Edukacji i Nauki. Opracowuje je na podstawie danych otrzymanych od Kuratorów Oświaty i niestety, wynika z nich, że z dnia na dzień coraz mniej placówek funkcjonuje w trybie stacjonarnym.
Według danych z czwartku 28 października, w trybie stacjonarnym funkcjonowało 12981 szkół ponadpodstawowych, czyli 90,2 proc. W 53 wprowadzono naukę w trybie stacjonarnym, a w aż 1353 hybrydowym. W przypadku szkół ponadpodstawowych 7088, czyli 90,7 proc. funkcjonowało w trybie stacjonarnym, 41 w zdalnym, a 683 w trybie hybrydowym.
Podsumowując, ogniska zakażeń odnotowano aż w 2131 szkołach.