Jesienią obniżona odporność dorosłych i dzieci sprzyja rozprzestrzenianiu się wirusów. Obecnie zauważono, że coraz więcej dzieci trafia na oddziały pediatryczne z powodu zakażeń wirusem RSV, który podobnie jak wirus SARS-CoV-2 rozprzestrzenia się podczas kaszlu i kichania. Lekarka Barbara Chwała, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie wymieniła w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" także zakażenia wirusami grypy, paragrypy, rhinowirusami i adenowirusami jako główne przyczyny hospitalizacji.
Różnica w porównaniu do koronawirusa jest taka, że COVID-19 nie dusił dzieci, RSV atakuje górne drogi oddechowe, już mamy dzieci na wysokoprzepływowej terapii tlenowej
- mówiła "Dziennikowi Gazecie Prawnej" lekarka z dużego szpitala pediatrycznego, cytowana w artykule.
Dane zebrane przez "Dziennik Gazetę Prawną" pokazują, że we wrześniu rodzice wzięli 80 proc. więcej zwolnień na opiekę nad dziećmi niż w 2020 roku.
Wzięło je 324 tys. 500 osób wobec 181 tys. 900 osób w 2020 r.
- podaje "Dziennik Gazeta Prawna".
Dane statystyczne przedstawione przez dziennik potwierdzają również przedstawiciele szpitali.
Od połowy września obserwujemy bardzo duży wzrost infekcji niezwiązanych z zakażeniem koronawirusem. Głównie dotyczą dróg oddechowych, za co odpowiedzialny jest wirus RSV. W ostatnich kilku tygodniach obłożenie łóżek jest 100-procentowe i jesteśmy zmuszeni korzystać z dostawek
- mówił dziennikarzom "DGP" dyrektor Szpitala Dziecięcego im. św. Ludwika w Krakowie Stanisław Stępniewski. Z drugiej strony zauważamy, że przyrost zwolnień chorobowych branych przez dorosłych jest niewielki, bo zaledwie 8 proc. Liczba zwolnień na dziecko zwiększyła się natomiast o niespełna 80 proc.
W niektórych szpitalach brakuje już miejsc, a personel organizuje dostawki łóżek. "Dziennik Gazeta Prawna" zebrał dane z miast wojewódzkich i z mniejszych ośrodków. Rzecznik prasowy WSS nr 3 w Rybniku Maciej Kołodziejczyk zauważył, że przez wiele lat największe natężenie przypadków dzieci z RSV przypadało na styczeń i luty.
W tym roku liczba takich przypadków zaczęła wzrastać już w drugiej połowie września
- zauważył. Pediatra Paweł Grzesiowski twierdzi, że to epidemia wyrównawcza po miesiącach izolacji.
Jest to też efektem tego, że dzieci nie nabyły odporności
- podkreśla.