Na Facebooku eDziecka wywiązała się dyskusja internautów. Rodzice dzielili się swoimi przemyśleniami dotyczącymi nauki w domach. Wszyscy boją się zdalnego od października 2021.
Pora skończyć z tym zdalnym, bo ile można tworzyć fikcję? Każdy chce już żyć normalnie, także dzieci i nauczyciele. Jakoś w innych krajach nie mówi się o nauczaniu zdalnym, tylko w Polsce. Tam rodzice i nauczyciele nie pozwoliłoby sobie na coś takiego. Środowisko nauczycielskie nie powinno sobie pozwolić po raz kolejny na zamknięcie i naukę przez Internet
Dzieci mają już ponad rok w plecy.
To nie wina nauczycieli! Wprowadzono to odgórnie z dnia na dzień. Do roboty niech wezmą się dzieci, bo już jak nauczyciele zaczęli wymagać to już im się marzy powrót na zdalne. Najpierw niech zaczną płacić normalnie nauczycielom to będzie edukacja z prawdziwego zdarzenia.
- pisali rodzice. A co na to politycy?
Tomasz Rzymkowski, wiceministrem edukacji i nauki, w rozmowie z Radiem Zet Polityk wyjaśnił wiele w kwestii zdalnych lekcji. Czy zdalne od października 2021 wchodzi w grę?
Wszystko zależy od sytuacji w danej szkole. Gdyby było duże ognisko w danej placówce to wprowadzona będzie nauka zdalna, jeśli małe ognisko - hybryda. Muszę pochwalić dyrektorów i organy prowadzące za dobre zarządzanie szkołą w pandemii, rozsądnie podejmują decyzje o zmianie trybu nauki. Nawet tam, gdzie pojawiają się osoby zainfekowane Covidem, to w zdecydowanej większości przypadków wprowadzana jest hybryda, czyli klasa, która miała kontakt z zakażonym, uczy się zdalnie, a reszta szkoły funkcjonuje stacjonarnie
- powiedział wiceminister.
Oczywiście w każdej placówce może pojawić się ognisko wirusa i praca zdalna, ale nie ma co popadać w nadmierny stres, szkoły są naprawdę dobrze przygotowane i całkowitego przejścia w tryb zdalny i hybrydowy nie przewidujemy