Przemysław Czarnek nie traci czasu. Jakiś czas temu zapowiedział zmiany w kanonie lektur szkolnych, w szkołach ma się pojawić nowy przedmiot, a wybór między religią a etyką będzie obligatoryjny. Wygląda więc na to, że nadchodzący i jeszcze kolejny rok szkolny będzie zarówno dla uczniów jak i nauczycieli trudny i to nie tylko z powodu panującej epidemii koronawirusa.
Jesteśmy na końcowym etapie tworzenia rozporządzenia dotyczącego kanonu lektur, głównie zmienionego w obszarze lektur uzupełniających, w bardzo minimalnym zakresie w obszarze lektur obowiązkowych
- powiedział w wywiadzie dla portalu wpolityce.pl.
Tego nie robi minister edukacji, tylko zespół ekspertów specjalnie do tego powołanych. Teraz, po zakończeniu konsultacji, przyjrzę się wszystkim opiniom i podejmę ostateczną decyzję
- zapowiedział Czarnek.
Zofia Kossak-Szczucka, ale również niektóre dzieła Karola Wojtyły czy Henryka Sienkiewicza powinny być przynajmniej w kanonie lektur uzupełniających
- stwierdził Czarnek. Wszystko po to, żeby jak stwierdził: "nadrobić te dwie dekady straconego czasu, w którym karmieni byliśmy pedagogiką wstydu zamiast dumy, która powinna nas charakteryzować".
Pozycje wskazywane do tej pory przez ministra budzą wiele kontrowersji. Czarnek wyjaśnił skąd to się bierze:
Przyznam, że obserwując te ataki na nowe lektury szkolne, które zostaną wprowadzone, odnoszę wrażenie, że chodzi przede wszystkim o to, że utwory te to perełki pisane piękną polszczyzną, tymczasem te środowiska od lat promowały dekonstrukcję języka polskiego i skutecznie realizowały ją również w ramach szkolnictwa, co obecnie jest przynajmniej zahamowywane
- powiedział Przemysław Czarnek.