Rozpoczęcie roku szkolnego 2021. Szef GIS: Można oczekiwać wprowadzenia nauki hybrydowej

Rozpoczęcie roku szkolnego 2021 już za trzy tygodnie. Rząd ogłosił, że 1 września dzieci spotkają się w szkołach, żeby rozpocząć semestr stacjonarnie. Szef GIS Krzysztof Saczka studzi jednak entuzjazm. "Pomimo że obecnie liczby nie wydają się niepokojące, jest to złudne. Proszę zauważyć, że trend się odwrócił" - podkreśla w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną".

1 września uczniowie zasiądą w szkolnych ławkach, żeby rozpocząć kolejny rok szkolnych. Po zeszłorocznych doświadczeniach zarówno rodzice, jak i dzieci mają nadzieję, że nadchodzące semestry będą dla nich łaskawsze i uda się uniknąć nauki zdalnej. Niestety szef GIS Krzysztof Saczka w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" oznajmił, że nauka hybrydowa jest jednym z realnych scenariuszy.

Na dziś decyzja jest taka, że dzieci wracają od września do szkoły. Jeśli jednak wzrośnie ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa, można oczekiwać wprowadzenia nauki hybrydowej

- powiedział i wyjaśnił, od czego uzależniona będzie decyzja.

Zobacz wideo Rodzinne popołudnie Lewandowskich: spacer, zabawa i nauka angielskiego

Nowy rok szkolny i nauka hybrydowa

Szef GIS poinformował, że głównym problemem są różnice epidemiologiczne między regionami. 

Są powiaty, gdzie odsetek zaszczepionych wynosi 20 proc., oraz takie, gdzie sięga 70 proc. Oczywiste jest, że w tych ostatnich ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa jest mniejsze. A wprowadzanie ograniczeń uzależnione jest od liczby zachorowań

- wyjaśnił. Następnie zaznaczył, że chociaż w Polsce można szczepić już dzieci, które ukończyły 12 rok życia, poziom ich wyszczepialności w kraju nie jest wysoki.

Do tego dzieci przechodzą często zakażenie bezobjawowo lub skąpoobjawowo, dlatego mogą stanowić duże zagrożenie dla innych osób 

- zaalarmował. 

Wiadomo już, że uczniowie po powrocie do szkół nie będą poddawani testom na obecność koronawirusa. Chociaż szef GIS skłaniałby się ku wykonywaniu badań przesiewowych, zauważa, że nie stanowią one gwarancji sukcesu.

Pamiętamy, jak pod koniec 2020 r. Słowacja przetestowała wszystkich swoich obywateli na obecność koronawirusa. Ostatecznie wnioski były mylne. Liczono na wyłowienie osób zakażonych, tymczasem tak się nie stało. Wiele osób chorowało po dwóch, trzech dniach od wykonania testu

- przypomniał.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.