Priorytety na rok szkolny 2020/21. Przemysław Czarnek: "cnoty niewieście", rodzice: "Co za głupota"

Priorytety na rok szkolny 2020/21 to już nie tylko efektywna nauka w dobie pandemii, czy kwestia religii. Przemysław Czarnek zapowiada nowy przedmiot i "ugruntowanie dziewcząt do cnót niewieścich".

Priorytety na rok szkolny 2020/21 są dla ministra nauki i edukacji Przemysława Czarnka są jasne. Przede wszystkim szkoły muszą się przygotować na powrót uczniów do nauki stacjonarnej we wrześniu, ale należy też brać poprawkę na ewentualność nauki zdalnej lub hybrydowej. Minister edukacji zapowiada przyszłości też nowy przedmiot - historię najnowszą. Pojawiły się również wypowiedzi na temat wychowania dziewcząt. 

Priorytety na rok szkolny 2020/21: "cnoty niewieście"

Przemysław Czarnek stwierdził również, że bardzo ważne jest odpowiednie wychowanie dziewcząt. Odniósł się tym do słów swojego doradcy, dr. Pawła Skrzydlewskiego, który w wywiadzie dla "Naszego Dziennika" powiedział:

Trzeba mieć zdrową rodzinę, opartą na monogamicznym nierozerwalnym związku mężczyzny i kobiety

Żeby to było możliwe, bardzo ważne jest "właściwe wychowanie kobiet", czyli "ugruntowanie dziewcząt do cnót niewieścich". Przemysław Czarnek zgodził się z Pawłem Skrzydleckim: 

To stara prawda. Jeśli ktoś podśmiewa się z tego, że dziewczęta miałyby być wyczulone na takie cnoty, to ja pytam: a na jakie? Na męskie? My genderowcami nie jesteśmy

- powiedział bez ogródek nasz minister edukacji.

Zobacz wideo Czy lęk przed pająkami jest uzasadniony? Wyjaśniamy [PRACOWNIA BRONKA]

Priorytety na rok szkolny 2020/21. Rodzice oburzeni

Słowa Przemysława Czarnka wzbudziły oburzenie wśród rodziców. Na naszym profilu faceboo'owym pisali:

Niech wychowuje swoje dzieci
Cnoty niewieście mnie przerażają, czyżby powrót do średniowiecza?
Oburzenie rodziców nic nie wnosi… Trzeba zacząć działać konkretnie! A nie tylko lamentować.
PIS wprowadza nas do średniowiecza pod każdym względem, a my siedzimy na tyłkach i stukamy nasze oburzenie na klawiaturze. Cala Polska powinna wyjść na ulice, ale Polacy widocznie lubią być pod butem pana. Dzieciaki będą indoktrynowane, kobiety sprowadzane do roli inkubatora,

- pisali. Znaleźli się jednak też tacy, którym pomysł ministra edukacji przypadł do gustu, jednak z pewnymi zmianami:

Początkowo sobie pomyślałam: co za głupota, ale później może wcale nie najgorsze, nazwa przedmiotu mogłaby być inna, ale styl coś na wzór savoir-vivre, protokoły dyplomacji itp., a nie wracać do średniowiecza

- napisała jedna z mam.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.