Powrót do szkół już trwa. Stopniowo i zgodnie z harmonogramem. Ale nie wszyscy chcą wrócić do szkół. Petycja uczniowska wypłynęła jeszcze przed przekazaniem przez premiera Morawieckiego harmonogramu powrotu do szkół.
Powrót do nauki w szkole na ostatnie niecałe dwa miesiące jest niepotrzebny i tylko zdezorientuje uczniów klas 7 oraz 8, którzy w tym czasie prowadzą intensywną naukę do egzaminu ósmoklasisty. Sprzeciwiamy się powrotowi w tym roku szkolnym do nauki stacjonarnej i chcielibyśmy, by nasz głos, głos wszystkich uczniów, został i tym razem usłyszany oraz by została podjęta odpowiednia decyzja, o jaką prosimy
- czytamy w petycji do ministra edukacji Przemysława Czarnka.
Do sytuacji odnoszą się także nauczyciele.
Podejrzewam, że duża część i nauczycielek i nauczycieli w ogóle nie stawi się w pracy w tych ostatnich tygodniach, i to pod różnymi pretekstami. Podobnie zresztą zrobi duża część uczennic i uczniów
- mówi w rozmowie z Dziennik.pl Jarek Szulski, wychowawca, pedagog i autor poradnika dla nauczycieli i rodziców "Nauczyciel z Polski".
(Uczniowie) są zestresowani sprawdzaniem zeszytów, notatek lub że po powrocie będą musieli od nowa pisać sprawdziany w niepokoju i stresie.
Nie mamy czasu, by znów wrócić do nauki stacjonarnej, ponieważ uczniowie chcą się skupić na nauce do egzaminu ósmoklasisty, a nie przejmowaniem się o liczbie zgonów i zachorowań w danym dniu
- czytamy w dalszej części petycji.
Skomentował to także Jarek Szulski:
Nie chcą głównie dlatego, że albo nie znają swoich klas i trochę się boją, albo boją się gonienia z materiałem i nadrabiania zaległości z całego roku. "No to teraz zobaczymy, kto pracował cały rok" – słyszą młodzi. Ja z kolei wykorzystałbym ten czas – to będą przecież miesiące letnie – na pobycie ze sobą, równie poza szkołą, poznanie się lepiej. Może jakiś wyjazd. Chodzi przede wszystkim o to, by nadrobić sferę społeczną, emocjonalną. I w ten sposób przygotować się do następnego roku.