Szkoły są przygotowane do matur? "Na sali gimnastycznej mieściło nam się 180 zdających. Teraz o połowę mniej"

Zgodnie z zapowiedzią rządu, tegoroczne matury odbędą się w reżimie sanitarnym i to już za kilka dni. Co to w praktyce oznacza poza koniecznością noszenia maseczki? Jak w szkołach średnich wyglądają przygotowania? Rozmowa z wicedyrektorem XLI LO im. Joachima Lelewela w Warszawie Jackiem Pokrzywnickim.

Do egzaminu dojrzałości maturzyści podejdą już za kilka dni. Matura ma być przeprowadzana w terminie głównym: 4-20 maja, w terminie uzupełniającym: 1-16 czerwca, z kolei sesja poprawkowa przewidziana jest na 24 sierpnia. 

Matura 2021 z zachowaniem reżimu sanitarnego

Aby zadbać o bezpieczeństwo nie tylko zdających, ale i wszystkich innych zaangażowanych w organizację i przeprowadzenie tegorocznych egzaminów dojrzałości, Ministerstwo Edukacji i Nauki wraz z Centralną Komisją Egzaminacyjną opublikowały wytyczne sanitarne, które mają obowiązywać podczas egzaminów. Najważniejsze założenia to: zachowanie dystansu społecznego, częste dezynfekowanie rąk, zasłanianie ust i nosa maseczką (będzie ją można zdjąć, dopiero gdy się usiądzie w ławce), ławki zdających mają być oddalone od siebie o minimum półtora metra. 

Jak w praktyce wyglądają przygotowania do matur? Spytaliśmy o to pana Jacka Pokrzywnickiego - wicedyrektora XLI LO im. Joachima Lelewela w Warszawie

Ewa Rąbek: Czy przygotowania do matur przeprowadzanych w reżimie sanitarnym są dla placówek dużo bardziej uciążliwe?

Jacek Pokrzywnicki, wicedyrektor XLI I LO im. Joachima Lelewela w Warszawie: Już zeszłoroczne matury były przeprowadzane w reżimie sanitarnym. Wtedy jednak było dużo trudniej, bo nie byliśmy do tego przygotowani. W tym roku, szykując się do matur już od jesieni, większość szkół jest na to gotowa. Same przygotowania nie są trudniejsze, jednak w pierwszych dniach egzaminów będzie musiało być zaangażowanych więcej nauczycieli.

A na czym dokładnie polega reżim sanitarny w Pana szkole?

Dla nas, w praktyce, oznacza to konieczność przygotowania większej liczby sal. Przed pandemią, w czasie egzaminów maturalnych, w salach lekcyjnych mieliśmy po 15-16 uczniów, teraz maksymalnie dziesięciu. Podobnie na sali gimnastycznej. Do tej pory mieściło się tam 180 zdających, teraz o połowę mniej. Z drugiej strony przygotowania są łatwiejsze, bo w szkole nie ma teraz uczniów, panie woźne spokojnie mogą umyć, zdezynfekować sale, mają na to więcej czasu.

Reżim sanitarny wymaga od nas także uruchomienia większej liczby wejść do szkoły. Do tej pory zdający wchodzili tylko głównym wejściem, teraz będą cztery, każdym będą wchodziły określone klasy. Chodzi oczywiście o zminimalizowanie kontaktu między poszczególnymi klasami. Wszędzie oczywiście dostępne będą dozowniki z płynami do dezynfekcji rąk, zdający będą musieli mieć maseczki do czasu, aż zasiądą nad arkuszami egzaminacyjnymi. Potem mogą je zdjąć, ale gdy będą mieć pytanie do komisji lub będą chcieli wyjść do toalety, ponownie będą musieli je założyć.

A jakie zasady będą obowiązywały nauczycieli?

Przede wszystkich ich odprawa nie odbędzie się tak jak zwykle w pokoju nauczycielskim, tylko na naszym ogromnym korytarzu, gdzie będą mieli rozstawione krzesła. Nie będą się tłoczyć. Członkowie wszystkich komisji będą mieć maseczki i rękawiczki, nie będą dotykać arkuszy egzaminacyjnych gołymi rękami. Do czasu rozpoczęcia egzaminów maturalnych połowa naszej kadry nauczycielskiej będzie już zaszczepiona dwiema dawkami szczepionki przeciw COVID-19, pozostali przynajmniej jedną. 

Co Pan myśli o zmianie wymagań maturalnych w tym roku, ułatwieniu zadania zdającym?

Niektórzy uważają, że z tego powodu społeczeństwo nam zgłupieje. Moim zdaniem tak się nie stanie, jestem spokojny. Poza tym tak naprawdę nie ma znaczenia to, jaki jest poziom egzaminu dojrzałości.  Na świadectwie maturalnym, poza ocenami, podany jest wynik bezwzględny i centyl (daje to informację, ile osób miało taki sam lub gorszy wynik). Uczelnie wyższe mogłyby brać pod uwagę właśnie to. 

Zobacz wideo Co czyni rekiny tak przerażającymi? Poza szczękami oczywiście [PRACOWNIA BRONKA]

Jest Pan zadowolony z decyzji rządu dotyczących funkcjonowania placówek edukacyjnych?

Nie można udawać, że nie ma pandemii, trzeba się dostosować. Nie chciałbym być teraz na miejscu rządu. Praca niewdzięczna, efekty marne, a ocena i tak będzie druzgocąca. Uważam, że działania, które podejmuje rząd, pozwalają nam jakoś funkcjonować. Nie jest tak źle. Nie można zabalować w knajpie? No nie można. Ale to nie koniec świata. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA