Czy dzieci wracają do szkoły? Prof. Simon: Dostajemy dziesiątki pism nauczycieli oburzonych

Przemysław Czarnek oznajmił, że jeżeli utrzyma się malejąca tendencja zakażeń, jest duża szansa na powrót uczniów do szkół jeszcze w kwietniu. Profesor Simon zdradził, że nie tylko mu zależy na szybkim powrocie do placówek.

Miesiące edukacji zdalnej negatywnie odbijają się zarówno na poziomie wiedzy uczniów, jak i ich samopoczuciu. Bez bezpośredniego kontaktu z nauczycielami konkretnych przedmiotów trudniej im zrozumieć niektóre zagadnienia, co szczególnie niepokoi maturzystów i uczniów klas ósmych szkół podstawowych, którzy w tym roku podejdą do egzaminów. Nauczyciele, rodzice, dzieci i młodzież z niecierpliwością wyczekują ogłoszenia informacji o powrocie do placówek, ale sytuacja epidemiczna w kraju jest bardzo poważna.

Czy dzieci wracają do szkoły?

Minister edukacji i nauki w programie "Jeden na jeden" przyznał, że ma nadzieję, iż dzieci niebawem wrócą do edukacji stacjonarnej. Wymienił także warunki, które muszą być spełnione, aby rząd złagodził restrykcje dotyczące edukacji.

Te obostrzenia i naukę zdalną przesunęliśmy tylko o tydzień, mając nadzieję, że sytuacja pandemiczna pozwoli nam w perspektywie tygodnia na podejmowanie tych dobrych decyzji

- mówił Przemysław Czarnek.

Szef resortu zaznaczył, że nie tylko liczba zakażeń jest tutaj decydująca, ale także sytuacja w służbie zdrowia. Według ministra Czarnka od kilku dni do rządu docierają informacje, że wolnych miejsc w szpitalach i respiratorów jest coraz więcej. Jego zdaniem jeżeli ta sytuacja się utrzyma, część uczniów wróci do szkół już w poniedziałek 26 kwietnia.

Zobacz wideo Restrykcje przedłużone z wyjątkami. Dzieci będą mogły wrócić do przedszkoli

Ekspert Rady Medycznej przy premierze prof. Krzysztof Simon był gościem programu "Newsroom" Wirtualnej Polski, gdzie odniósł się do tych słów. Dziennikarz zauważył, że to właśnie minister edukacji wychodzi na kolejne konferencje i mówi, że on chciałby, aby dzieci i młodzież wróciły do szkół już w kwietniu, czy maju, wysyłając społeczeństwu komunikaty, że jest to możliwe.

To nie tylko minister. Dostajemy dziesiątki pism od nauczycieli oburzonych, że w innych krajach jest inaczej. Wskazują tylko te kraje, gdzie akurat szkoły działają, ale to u nas jest 700 czy 500 zgonów dziennie. O tych ludzi trzeba dbać. Trudno. Taką mamy sytuację. Jest epidemia. Nie ma idealnych rozwiązań. Są kiepskie, albo bardzo kiepskie. Czasem złe, a czasem lepsze. Wszyscy staramy się, aby było jak najlepiej. Ograniczamy, gdzie się da szerzenie zakażenia

- odpowiedział

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.