Profesor Simon był gościem programu "Newsroom" WP.pl. Podczas wywiadu poruszył wiele istotnych kwestii. Specjalista uważa, że służba zdrowia jest na skraju wydolności.
Już kilkakrotnie pod wpływem różnych sił, wrzasków, demonstracji, otwieraliśmy różne rzeczy i kończyło się katastrofą. A szczególnie ostatnio. W kwietniu była katastrofa z tymi weselami, z tym otwarciem, no i teraz mieliśmy gwałtowny wzrost zakażeń i zgonów. Absolutnie jest kompletna zapaść służby zdrowia w niektórych województwach.
- tłumaczył prof. Simon w rozmowie z wp.pl.
Może te poluzowania trzeba będzie robić tak niesymetrycznie. Tam, gdzie jest mniejsza zapadalność, śmiertelność, obłożenie odpuścić pewne rzeczy, a pewnych utrzymywać. No nie da rady, gdzieś pacjentów trzeba hospitalizować.
- tłumaczył ekspert.
Od 19 kwietnia dzieci najmłodsze wracają do żłobków i przedszkoli. Czy dzieci mogą zakażać rodziców?
Szansa jest niewielka na przeniesienie stamtąd. Niewielka jest szansa na szerzenie się zakażenia w tych grupach
- ocenił prof. Simon.
Dziennikarz zapytał, czy to oznacza, że w dalszej perspektywie otwarte zostaną także szkoły podstawowe. Kiedy klasy 4-8 wrócą do szkoły?
Nie wiem, jak będzie przebiegała epidemia. To trzeba poobserwować. Na razie mamy pełne szpitale
- odpowiedział ekspert.
Jednak starsze dzieci częściej to (wirusa – przyp. red.) przenoszą w jakiś sposób. I też chorują przy tym wariancie brytyjskim jednak w większym stopniu niż małe dzieci
- odpowiedział ekspert na pytanie, kiedy klasy 4-8 wrócą do szkoły.
"A może maj?" – nie dawał za wygraną dziennikarz wp.pl.
Maj to może być miesiąc otwierania i zamykania szkoły. W czerwcu się kończy szkoła jako taka. Chyba że ministerstwo przedłuży. Ja tego nie wiem. Nie sądzę, że tak gwałtownie spacyfikujemy epidemię, w ciągu tych dwóch, trzech tygodni. Jest to chyba niemożliwe
- ocenił prof. Simon.