Nauczycielka o zdalnym nauczaniu. "Jeśli ja tracę entuzjazm, to co z dziećmi? Do emerytury tak nie przetrwam"

Mało kto pamięta, że 12 marca mija rok od wprowadzenia zdalnego nauczania w Polsce. O nauce na odległość mówią teraz wszyscy: ministrowie, dzieci i zatroskani rodzice. Zdalne nauczanie wciąż budzi sporo kontrowersji. Co mają do powiedzenia ci, których głosu powinniśmy słuchać z największą uwagą? Zapytaliśmy nauczycieli, jak podsumowują ten trudny rok pracy z dziećmi na odległość.

Pandemia koronawirusa sprawiła, że rząd zmuszony był zawiesić zajęcia dydaktyczno-wychowawcze. Na początku, w marcu 2020 roku na kilka miesięcy z myślą, że od nowego roku szkolnego sytuacja ulegnie zmianie i wszyscy wrócimy do normalności. Niestety, już w październiku uczniowie znowu powrócili do nauki online. Nauczyciele nie raz podkreślali, że zdalne nauczanie to bardzo duże wyzwanie dla polskich szkół. Nie powinniśmy zapominać, że podstawą edukacji jest relacja i nieustanne nawiązywanie kontaktu. Zapytaliśmy ich więc, jakie napotkali problemy i jak oceniają ten trudny rok dla polskiej edukacji. Okazuje się, że z niecierpliwością oczekują na decyzję rządu, kiedy powrócą do nauki stacjonarnej. Z tyłu głowy pojawią się myśli o nadchodzących egzaminach i budzi to dodatkowy stres. Mimo że dobrze jest pracować z domu, to najważniejsze jest dla nich dobro uczniów. 

Nauczycielka: Jeśli ja tracę entuzjazm będąc dorosłym, to co z dziećmi? Do emerytury tak nie przetrwam

Nauczycielka historii i wiedzy o społeczeństwie z województwa małopolskiego w rozmowie z eDziecko.pl przyznaje, że powoli zaczyna już odczuwać zmęczenie. Twierdzi, że początki zdalnego nauczania były naprawdę trudne, jednak z czasem jej szkoła wypracowała pewien schemat, który pozwolił na usystematyzowanie. Wychowawczyni stara się motywować i sprawiać, żeby uczniowie poczuli jej pozytywną energię. Dzięki temu przekazywanie wiedzy online jest o wiele efektywniejsze.

Czuję zmęczenie. Pięćdziesiąt e-maili dziennie i praca po 9-10 godzin. Po wypracowaniu odpowiedniej metody było znacznie lepiej. Od października lekcje zgodnie z planem trwają po trzydzieści minut. Teraz wszystko jest lepiej usystematyzowane. Moim wyzwaniem jest poszukiwanie nowych rozwiązań dla uczniów, którzy nadal będą chcieli się uczyć i będą czerpali z tego radość. Z kolei tych, którzy są rozczarowani, znudzeni, zmęczeni i zajęci grami komputerowymi, to postaram się odzyskać

- twierdzi pedagożka. 

Mimo to dziwi ją fakt, że dzieci mają tak lekceważący stosunek do zajęć. Przyznaje, że część z nich całe dnie spędza w łóżku, a podczas lekcji konsumuje posiłki i nie skupia uwagi na jednej rzeczy, co często kończy się nieobecnością na zajęciach. Nauczycielka wyznaje, że takie nauczanie jest bardzo frustrujące.

Często słyszę uczniów, którzy mówią, jak fajnie jest leżeć i jeść w łóżku w czasie lekcji. Zastanawiam się wtedy, z czego to wynika. Są znudzeni czy brakuje im motywacji? Oczywiście mam klasy, z którymi świetnie mi się współpracuje i mam satysfakcję z pracy. Jednak częściej spotykam się z niemą obecnością w eterze. Jestem aktywnym nauczycielem, który lubi kontakt z uczniami, dlatego zdalne nauczanie jest frustrujące

- mówi. 

Pedagożka wyjaśnia, że sama szuka sposobów, aby motywować się. Później chce przekazywać to na lekcjach, bo martwi się o swoich uczniów, którzy nie mają radości z nauki i są zwyczajnie znudzeni takimi formami zajęć. - Wiadomo, ja sobie radzę, bo usiądę wygodnie za biurkiem z dobrym internetem i poprowadzę te lekcje. Staram się realizować podstawę programową, a przy tym odpowiednio motywować uczniów, ale nie na każdych to działa. Część z nich wycofuję się i zamyka. Czasami jest mi zwyczajnie przykro. Jeśli ja tracę entuzjazm będąc dorosłym, to co z dziećmi? Do emerytury tak nie przetrwam. A tutaj specjalna minuta ciszy dla "wsparcia ze strony rządu", który wciąż zapewnia, że wspiera - twierdzi. 

Szkoła w pandemii. "Dominuje notoryczne ściąganie i praca odtwórcza"

Z kolei pedagożka z powiatu kartuskiego mówi w rozmowie z eDziecko.pl, że zdalne nauczanie przede wszystkim nasiliło negatywny odbiór nauczycieli - Społeczeństwo czuje nienawiść do zawodu nauczyciela. Pytam się, dlaczego? - dziwi się. Twierdzi też, że zawsze znajdą się plusy zdalnego nauczania, jednak zadaje sobie pytanie, dlaczego aż takim kosztem? Spodziewa się, że zaległości ujawnią się dopiero po jakimś czasie, nauczyciele bowiem nie są w stanie sprawdzić, czy nauka dociera wszędzie, gdzie powinna. 

Nawet najlepsi potrafią się poddać. Plusy będą zawsze, ale jakim kosztem? Jest mnóstwo wad zdalnego nauczania. Ogromne zaległości wyjdą dopiero po jakimś czasie. My nie jesteśmy w stanie sprawdzić, czy nasza nauka dociera wszędzie. Nie każdy też ma idealny dostęp do internetu. Lekcje są krótkie, a przez to nie możemy przekazać wszystkich treści

- wyznaje.

"Kluczową wadą lekcji online są nadgorliwi rodzice"

Humanistka zdradza, że dzieci kombinują i robią wszystko, aby zdobywać jak najwyższe oceny po linii najmniejszego oporu. - Coraz więcej pojawia się ginących jednostek, które nie mają nawet ochoty napisać sprawdzianów. Dominuje notoryczne ściąganie i praca odtwórcza - dodaje. Pedagożka mówi, że kolejnym problemem, który nasilił się w tym roku jest nadgorliwość rodziców, którzy za wszelką cenę chcą, aby dzieci osiągały jak najlepsze wyniki w nauce.

Kluczową wadą lekcji online są nadgorliwi rodzice, którzy potrafią pomagać w każdej lekcji w sposób naprawdę przesadzony. Do tego dochodzi pomoc przy sprawdzianach, podsłuchiwanie i nietypowe skargi

- dodaje. 

Nauczyciel etyki: Na początku było to trudne doświadczenie 

Głos w tej sprawie zabrał również Łukasz Konecki, nauczyciel etyki ze Szkoły Podstawowej nr 65 w Warszawie, który przyznał, że zdalne nauczanie było początkowo naprawdę ciężkim okresem w jego życiu. 

Na początku było to trudne doświadczenie i jednoznacznie wolałem wrócić do stacjonarnej nauki. Teraz zmieniło się to. Nauczanie zdalne mniej mnie obciąża i realnie poświęcam o wiele mniej czasu na przygotowanie zajęć. Niestety odpadają przy tymi aktywności takie jak samorząd szkolny, czy bieżące wydarzenia

- mówi Konecki.

Dodał, że jakiś czas temu przeprowadził w swojej placówce ankietę, w której dzieci zdecydowanie oznajmiły, że chcą powrotu do szkół. - Większość z uczniów chce wrócić do szkoły stacjonarnej i jako nauczyciel z powołania uważam wiem, że ich oczekiwania są ważniejsze od moich osobistych preferencji - wyznaje etyk.

Początki nauki zdalnej: Byli tacy, którzy tylko i wyłącznie sprawiali dobre wrażenie

Nauczyciel przedmiotów ścisłych z województwa lubuskiego w rozmowie z eDziecko.pl zdradza, że chaotyczne działania rządu postawiły środowisko nauczycielskie pod ścianą. Twierdzi, że początki były naprawdę fatalne, jednak z czasem udało się opracować odpowiedni plan działania tak, aby nie skrzywdzić uczniów, którzy są spragnieni wiedzy. 

Początki nauki zdalnej w wykonaniu mojej szkoły okazały się kompletną klapą. Nie mieliśmy dziennika elektronicznego i jednolitej platformy do nauki. W konsekwencji pojawiły się nieudolne próby dotarcia przez nauczycieli do uczniów różnymi drogami. Jedni kontaktowali się przez e-mail, inni messenger. Byli też tacy, którzy sprawiali wyłącznie dobre wrażenie. Ja wybrałem platformę edukacyjną. Już w następnym lockdownie mieliśmy własną platformę i dziennik elektroniczny

- wyznaje. Matematyk dodaje, że największą wadą jest wielomiesięczna izolacja i to, że mało kto zwraca uwagę na kondycję psychiczną dzieci. - Mało kto zastanawia się nad psychologicznymi konsekwencjami rocznej izolacji. Dzieci i młodzież odczuwa to wielokrotnie bardziej, niż my. Mimo tego, że jestem matematykiem to uważam, że na bok powinna iść matematyka, język polski czy religia. Najważniejszy jest komfort psychiczny uczniów - mówi nam pedagog. 

"Współczuję wszystkim, ale humaniści mieli łatwiej, niż ścisłowcy"

Z kolei Anna Paterek, biolożka z 14-letnim stażem pracy w szkole, w nauce zdalnej dostrzega nierówności.

Dużo zależy od specyfiki przedmiotu. Współczuję wszystkim, ale humaniści mieli łatwiej, niż ścisłowcy. Ciężko wyobrazić sobie zajęcia matematyki czy wychowania fizycznego

- zdradza Paterek. 

Biolożka zdradza, że w dalszym ciągu są problemy ze sprzętem do nauki. - Na sprawdziany w szkołach potrzebują tylko długopis i po bólu, a tu jest wyższa szkoła kombinatoryki - twierdzi pedagożka. 

Przeczytaj także:

Zobacz wideo Jak uczniowie postrzegają nauczanie zdalne?
Więcej o:
Copyright © Agora SA