Dorota Zawadzka opublikowała zdjęcie rozwiązanego zadania o treści: Krysia miała 9 flamastrów, 3 flamastry dała Ewie. Ile flamastrów ma teraz Krysia? Jak widać na fotografii, dziecko poprawnie wykonało rysunek i bezbłędnie obliczyło, ile Krysia miała flamastrów, a ile ma po tym, gdy oddała kilka Ewie. Nauczycielka jednak odjęła punkty za formę odpowiedzi. Dziecko napisało: Krysi zostało 6 flamastrów. Pedagożka poprawiła to zdanie na: Krysia ma teraz 6 flamastrów i oceniła pracę na 4 punkty, chociaż w sumie można było zdobyć 6.
Internauci stwierdzili, że nauczycielka niesłusznie odjęła punkty dziecku. Jedna z komentujących osób wspomniała, że kiedyś jako uczennica znalazła się w podobnej sytuacji. "Rozwiązane prawidłowo. Odpowiedź niedokładna w 100 proc., ale nie jest to powód do odbierania punktów. To mi przypomina pierwszą olimpiadę z matmy. Nie przeszłam do etapu wojewódzkiego z powodu trójkąta przez 'u'- napisała.
Nie jestem nauczycielem. Ale moim zdaniem nie ma różnicy pomiędzy Krysi zostało a Krysia ma teraz. Moim zdaniem nauczycielka wyładowuje swoje frustracje. Zadanie powinno być zaliczone na maksymalną liczbę punktów.
Oczywiście dałabym 6 punktów. Zadanie rozwiązane prawidłowo.
Skoro oddała, to jej zostało. Cóż to za pomysły, żeby odejmować punkty. Przecież wszystko jest dobrze wraz z poprawnością odpowiedzi słownej.
W jednym z komentarzy stwierdzono, że w szkołach jest często "przerost formy nad treścią".
Takim oto sposobem zniechęca się dzieci do nauki.
Jestem nauczycielem edukacji wczesnoszkolnej i w życiu bym nie poprawiła tego zdania.
Obliczenie jest bezbłędne, tok myślenia prawidłowy, odpowiedź też, więc dla mnie to jakaś pomyłka...
- czytamy pod postem.