Powrót klas 1-3 do szkoły ogłosił 11 stycznia podczas konferencji minister Czarnek. Zgodnie z decyzją rządu dzisiaj najmłodsi uczniowie mogli pójść na lekcje do placówek. Zajęcia odbywają się zgodnie z wytycznymi MEN i GIS-u.
Rodzice opisali na stronie facebookowej edziecko.pl, jakie wrażenia towarzyszyły im i ich pociechom dzisiaj rano, przed powrotem do szkoły.
Otworzyłam szampana o ósmej, a syn (uczeń drugiej klasy) zapytał, czy może nocować w szkole. Jest zadowolony. Lubi mieć cele, spotykać się z rówieśnikami
- napisała jedna z internautek.
Ja też się bardzo cieszę. Córka z uśmiechem na twarzy poszła do szkoły w podskokach. Dziecku bardzo brakował kontaktu z koleżankami i kolegami z klasy
- dodała kolejna. "Jak nigdy dziecko bardziej cieszyło się z powrotu do szkoły niż z ferii" - przyznała inna mama.
"Chyba nigdy moje dziecko nie było tak szczęśliwe z możliwości powrotu do szkoły. Zdałam sobie sprawę, jak cenny dla pierwszoklasisty jest kontakt z rówieśnikami. Gdy dowiedział się, że wraca do swoich kolegów, w jego oczach pojawiły się łzy szczęścia, a mnie ścisnęło w gardle. Mimo obaw cieszę się, że wrócił do szkoły. Pierwsza klasa jest kluczowa w nauczaniu. I żaden rodzic czy pedagog podczas lekcji zdalnych nie nauczy dziecka podstaw tak jak zrobi to nauczyciel w szkole" - przyznała mama ucznia pierwszej klasy.
Moje dziewczyny były szczęśliwe, ale towarzyszył im stres, jakby szły pierwszy raz do szkoły, pakowały się, zastanawiały, czy wszystko wzięły i nie mogły zasnąć
- czytamy w jednym z komentarzy.
Jedna z mam przyznała, że jest zmartwiona powrotem do szkół.
Szkoła nie jest gotowa na powrót uczniów. W placówce, do której uczęszcza moje dziecko, podobno przez drzwi wchodziło jedno na drugie. Nie było żadnego dystansu
- przyznała. Niektóre dzieci mają obawy, że w takiej sytuacji zarażą się koronawirusem, a następnie kogoś z domowników.
Mój młodszy brat drugoklasista był przerażony. Zastanawiał się, jak często musi myć ręce, żeby nie zarazić nikogo z domowników (którzy są w grupie ryzyka). Nie chciał iść, bo zwyczajnie się bał
- napisała jedna z uczennic.
Nauczycielka jednej z podstawówek z województwa mazowieckiego opowiedziała nam, jak w jej szkole wyglądały zajęcia i przerwy.
"Do naszej szkoły uczęszczają obecnie trzy grupy dzieci (klasy 1-3) oraz zerówkowicze. Dzieci mają zajęcia w oddalonych od siebie salach. Podczas przerwy jeden korytarz jest do dyspozycji jednej klasy, a drugi dłuższy jest podzielony na dwie części i tam spędzają czas dwie pozostałe grupy. Poza tym wszystko odbywa się tak jak we wrześniu - podczas przerw wietrzone są sale lekcyjne, a podczas lekcji - korytarze. Nauczyciel cały czas pilnuje swojej grupy. Nie wychodzi do pokoju nauczycielskiego. Nawet w szatni, przed lekcjami i po nich pilnujemy tego, aby dzieci zachowywały dystans" - wyjaśniła pedagożka. Nauczycielka dodała jednak, że mimo starań, według niej nadal jest duże ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa.
Dzieci z jednej grupy nie kontaktują się z pozostałymi. Jednak średnio klasy liczą od 20 do 26 uczniów. Wewnątrz tych grup nie jest możliwe utrzymanie dystansu
- powiedziała. Podkreśliła, że radość dzieci z powrotu do szkół jest ogromna.
Wszyscy uczniowie dziś byli obecni na lekcjach. Bardzo ucieszyli się ze spotkania z rówieśnikami i nauczycielami, wyjątkowo chętnie uczestniczyli w zajęciach
- przyznała.