Nauczyciele są oburzeni. "Nie ma szczepień? To nie będzie szkoły. Najwyżej pójdziemy na L-4"

Magdalena Gryc
Powrót do szkół uczniów klas 1-3 wzbudził wiele kontrowersji w środowisku szkolnym. Nauczyciele obawiają się pracy stacjonarnej. - Trudno zgodzić się z decyzją rządu. Boimy się wracać do szkoły. Widmo trzeciej fali nadchodzi, a my jak zawsze na pierwszy ogień - komentuje nauczyciel z województwa mazowieckiego.

W poniedziałek 11 stycznia odbyła się konferencja prasowa ministra zdrowia oraz ministra edukacji i nauki. Przemysław Czarnek zapowiedział na niej, że uczniowie klas 1-3 szkół podstawowych wrócą do placówek po feriach zimowych, 18 stycznia. Nagły powrót do szkół zaskoczył wszystkich, bowiem jeszcze kilka godzin wcześniej minister zdrowia oznajmił, że sytuacja w Europie w dalszym ciągu jest bardzo poważna i Polska nie może pozwolić sobie na luzowanie obostrzeń. Zapytaliśmy więc pedagogów, jak odbierają decyzję ministerstwa. Okazuje się, że mają liczne obawy. - Nie rozumiem tego. To w końcu jest bezpiecznie czy niebezpiecznie? Ja podziękuję za powrót do placówki. Poproszę szczepionkę i chce, aby osoby, które będą przebywały ze mną też zostały zaszczepione. Po co mam wrócić do pracy, żeby za chwilę znowu wrócić do domu? - twierdzi jedna z nauczycielek w rozmowie z eDziecko.pl.

Powrót dzieci do szkół 2021. "Nikt nie będzie tutaj ryzykował utraty życia lub zdrowia"

Jeden z nauczycieli w rozmowie z eDziecko.pl, który prosił o anonimowość przyznał, że bez masowych szczepień dla nauczycieli, powrót do szkoły nie ma najmniejszego sensu.

Nie ma szczepień? To nie będzie szkoły. Najwyżej pójdziemy na L-4 albo urlopy dla poratowania zdrowia. Nikt nie będzie tutaj ryzykował utraty życia lub zdrowia

- twierdzi pedagog.

Okazuje się, że środowisko szkolne boi się powrotu do szkoły i chętnie dzieli się negatywnym doświadczeniami z okresu pandemii.

Wiem, co mówię. W mojej szkole dwóch młodych kolegów i koleżanka niestety odeszli z tego świata przez koronawirusa. Dlatego jestem za tym, aby najpierw szczepić, a później myśleć o ewentualnym otwarciu szkół. Boimy się i tyle

- dodaje wychowawca. 

"Co z tego, że nauczyciele będą zaszczepieni? Dzieci dalej będą zarażać"

Nauczyciel historii i wychowania fizycznego z powiatu wyszkowskiego w rozmowie z eDziecko.pl twierdzi, że rząd podejmuje szybkie i nieprzemyślane decyzje, które mogą spowodować nieodwracalne skutki. Wyznaje, że obserwował działania rządu i oczekiwał, że na wczorajszej konferencji podany będzie zupełnie inny wariant. 

Dlaczego jeszcze dwie godziny przed konferencją, minister zdrowia zapewniał, że rozważają dwa warianty? Jeden o przedłużeniu nauki zdalnej, a drugi o powrocie do szkół klas 1-3 w dwóch województwach? Dwie godziny później dowiadujemy się o jeszcze innej decyzji i nagle wracają wszyscy uczniowie klas 1-3. Paranoja. Ręce opadają

 - dodaje historyk. 

Pedagog mówi, że powrót dzieci do szkół związany jest z sytuacją ekonomiczną w kraju.

Rząd nie ma pieniędzy na zasiłki i wysyła dzieci do szkół ze słowami na ustach - dacie radę, powoli wracamy do normalności. Co z tego, że nauczyciele będą zaszczepieni? Społeczeństwo to nie tylko pedagodzy. Dzieci dalej będą zakażać siebie nawzajem i przenosić wirusa do domu. Obostrzenia pozostają, a my do roboty

- uznał nauczyciel.

Pedagożka: "Mam już dość tych dywagacji"

Z kolei nauczycielka z województwa wielkopolskiego odwołuje się do ciężkiej sytuacji ekonomicznej naszego kraju i zamykaniu gospodarki. 

Sytuacja pandemiczna może trwać jeszcze długo. Nie stać naszego państwa na ciągłe zamykanie gospodarki i dzieciaków w domach!

Mimo to pedagożka mówi, że odpowiedni reżim sanitarny ze szczepieniami sprawi, że wrócimy do normalności. Dodaje, że ma już dość tych ciągłych, nagłych decyzji i nieoczekiwanych zwrotów akcji, które co raz funduje nam rząd:

Trzeba myć ręce, zachowywać odpowiedni dystans i powoli zacząć żyć normalnie. Musimy to przechorować, zaszczepić się i tyle. Gorsze konsekwencje będą z tych wszystkich obostrzeń, które dopiero w przyszłości dadzą nam się we znaki! Naprawdę mam już dość tych dywagacji.

Nauczycielka: Niestety, brak logiki w postępowaniu

Jedna z nauczycielek z województwa wielkopolskiego w rozmowie z eDziecko.pl stwierdziła, że powrót do szkoły wiąże się z kompletnym brakiem logiki w postępowaniu. Pedagożka przyznaje, że najpierw należałoby zaszczepić lekarzy, nauczycieli i ekspedientów, a dopiero można zająć się odmrażaniem gospodarki. 

Niestety, brak logiki w postępowaniu. Najpierw należałoby zaszczepić lekarzy, nauczycieli, ekspedientów i dopiero wtedy uruchomić gospodarkę. Później możemy powoli wracać do normalności. Niestety jest to niemożliwe ze względu niewystarczającej ilości szczepionek

- mówi.

Wychowawczyni dziwi się, dlaczego szczepieniom w pierwszej kolejności będą poddani seniorzy, którzy i tak cały czas siedzą w domach.  

Niedługo zostaną zaszczepieni seniorzy, ale przecież ci 80-latkowie, którzy i tak do pracy nie chodzą i zazwyczaj najwięcej czasu spędzają w domu. Ale co ja tam przecież wiem? Jestem tylko zwykłym belfrem

- dziwi się pedagożka.

"Trzeba zakasać rękawy i wracać do pracy stacjonarnej"

Z kolei nauczycielka z województwa mazowieckiego w rozmowie z edziecko.pl twierdzi, że decyzja ministra Czarnka wpłynie jedynie na podzielenie środowiska nauczycielskiego, które przeżywa ogromny kryzys w związku z pandemią koronawirusa. 

Tak jak dokonano niedawno podziału nauczycieli wychowania przedszkola i szkół, tak teraz nadeszła pora na szkoły. Co nam pozostaje? Trzeba zakasać rękawy i wracać do pracy stacjonarnej. Gdybyśmy potrafili trzymać się razem to byłoby zupełnie inaczej

- przyznaje pedagożka. 

Przeczytaj także:

Zobacz wideo Kiedy uczniowie powinni wrócić do szkół?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.