Nauczyciele są nieufni wobec szczepień na koronawirusa? "Bardziej przeraża mnie podzielenie środowiska nauczycielskiego"

Magdalena Gryc
Nauczyciele znajdują się w pierwszej grupie osób, którzy zostaną zaszczepieni na koronawirusa. Okazuje się, że w związku ze szczepieniami mają pewne obawy. Większość z nich twierdzi jednak, że takie działania są nieuniknione, jeśli chcemy wrócić do pracy stacjonarnej.

Związek Nauczycielstwa Polskiego jeszcze niedawno apelował, aby nauczyciele znaleźli się w pierwszej grupie oczekujących na szczepionkę przeciwko koronawirusowi. Rząd wysłuchał ich próśb. Szef MEN poinformował w Telewizji Trwam, że pedagodzy zostaną zaszczepieni na koronawirusa już w lutym i marcu, zaraz po tzw. "grupie zero", w której skład wchodzą pracownicy sektora ochrony zdrowia, pracownicy domów pomocy społecznej i pracownicy miejskich ośrodków pomocy społecznej oraz personel pomocniczy i administracyjny w placówkach medycznych, w tym stacjach sanitarno-epidemiologicznych. Okazuje się, że szczepienia tej pierwszej grupy mogą skończyć się dopiero w listopadzie przyszłego roku. 

"Nie wyobrażam sobie powrotu do stacjonarnego nauczania bez zaszczepienia znacznej części kadry pedagogicznej"

Nauczyciel Kamil Gołdowski z krakowskiej szkoły wyznaje, że szczepienia dla nauczycieli są warunkiem tego, aby już niedługo wrócić do stacjonarnego nauczania. Sam przyznaje, że miał lekkie obawy dotyczące szczepień, lecz po odpowiedniej lekturze udało się je rozproszyć. 

Jestem zdecydowanie na "tak". Nie wyobrażam sobie powrotu do stacjonarnego nauczania bez zaszczepienia znacznej części kadry pedagogicznej. Owszem, miałem i mam lekkie obawy co do szczepionki, ale z każdym dniem są one coraz mniejsze. W ostatnich dniach czytałem trochę na temat szczepionki i bez większych problemów znalazłem wiarygodne źródła, które rozwiały większość moich obiekcji

- mówi pedagog.

Niestety, najbardziej przeraża go fakt podzielenia się środowiska szkolnego, które w okresie pandemii budzi mnóstwo emocji. Możemy śmiało stwierdzić, że jeszcze nigdy nie mieliśmy w kraju tak wielkiego zamętu związanego z edukacją, jak obecnie w czasach pandemii koronawirusa.

Bardziej przeraża mnie podzielenie środowiska nauczycielskiego. Odnoszę wrażenie, że część nauczycieli okopała się na stanowisku przeciwko szczepieniom i za nic w świecie nie chcą zmierzyć się ze swoimi wątpliwościami poprzez poszerzenie wiedzy. Taka postawa zamkniętego umysłu u osoby zajmującej się nauczaniem jest po prostu niepożądana

- dodaje Gołdowski. 

"To jedyne rozsądne rozwiązanie, jeśli chcemy wrócić do pracy stacjonarnej"

Nauczyciel z województwa mazowieckiego w rozmowie z nami wyznał, że chce poddać się szczepieniom na koronawirusa i otwarcie mówi, że to obowiązek każdego pedagoga, który troszczy się o swoich uczniów. Dodaje, że podobne zdanie słyszy od swoich kolegów i koleżanek. 

Należę do Związku Nauczycielstwa Polskiego i chcę się szczepić. Uważam, że to jedyne rozsądne rozwiązanie, jeśli chcemy wrócić do pracy stacjonarnej. Co jeśli właśnie przechodzę przez wirusa bezobjawowo i grozi to zakażeniem innych? Warto przeciwdziałać i zapobiegać takim sytuacjom

- podkreśla historyk. 

Pedagog twierdzi, że środowisko szkolne jest już wystarczająco podzielone i nie ma sensu brnąć w dalsze podziały.

Jedni będą się szczepić, inni będą krytykować te działania. Znowu będziemy podzieleni. Zdalna nauka nie będzie trwała w nieskończoność i już myślę o powrocie do szkoły i te szczepienia naprawdę mogą nam pomóc. Wybiórczo nie ma sensu. Chodźmy wszyscy się szczepić

- dodaje. 

"Nie darzę zaufaniem obecnej władzy, choć za sprzęt komputerowy zwrócili pieniądze"

Z kolei nauczycielka biologii z województwa podkarpackiego twierdzi, że nie ma żadnych obaw przed zaszczepieniem się, jednak zwraca uwagę na politykę rządu, który nie bardzo wie, jak działać w sytuacjach kryzysowych. Pedagożka przypomina sytuację, kiedy to w przeszłości rządzący obiecali nauczycielom szczepionki na grypę. Niestety na obietnicach się skończyło. Podejrzewa, że teraz będzie podobnie, choć nie ukrywa, przekazanie pieniędzy na sprzęt komputerowy do zdalnego nauczania ją nieco zaskoczyło. 

Nie boję się szczepić. Bardziej obawiam się nie o same skutki, a o krętactwo rządzących. Jakiś czas temu obiecywali nam szczepionkę na grypę, a dyrektorzy robili nawet listy osób chętnych. Niestety na tym się skończyło. Obiecywali też regionalne testowanie, ale to też tylko słowa. Nie darzę zaufaniem obecnej władzy, choć za sprzęt komputerowy zwrócili pieniądze

- mówi pedagożka. 

"Chętnie zaszczepiłabym się, ale jestem w ciąży"

Nauczycielka z województwa pomorskiego wyznaje, że już niedługo powita na świecie swoje pierwsze dziecko i niestety nie będzie mogła zostać zaszczepiona z uwagi na swój obecny stan. Przyznaje, że bardzo nad tym ubolewa, bo chciałaby wrócić do normalności. 

Chętnie zaszczepiłabym się, ale jestem w ciąży. Bardzo nad tym ubolewam. W mojej szkole także nie widzę sprzeciwu ze strony koleżanek i kolegów. Obejrzałam kilka programów naukowych na temat nowego rodzaju szczepień i jestem za. Rozumiem, że działamy na mRNA, nie na szczepie wirusa. Bardzo chciałabym zaszczepić męża, by mógł być przy porodzie, ale niestety się nie da

- dodaje. 

Przeczytaj także:

Zobacz wideo Szkoła w czasie pandemii. Czy należy ograniczyć podstawy programowe?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.