Oceny jawne dla rodziców, usprawiedliwienia nieobecności. "Pełnoletni proszący mamusię o zgodę na wycieczkę to upadek cywilizacji"

Według obowiązującego rozporządzenia MEN oceny są jawne dla ucznia i jego rodziców niezależnie od wieku. W wielu szkołach uczniowie, którzy są już pełnoletni, muszą do placówki dostarczać zgodę od rodziców na wycieczki szkolne, czy usprawiedliwienia nieobecności. Jak to komentują nauczyciele?

W większości polskich szkół niewiele zmienia się, gdy uczeń kończy 18 lat. W zasadzie nadal traktowany jest tak samo. Nadal rodzice pojawiają się na wywiadówkach, nadal są wzywani do szkoły w razie problemów, nadal muszą pisać uczniom usprawiedliwienia w razie nieobecności i mają prawo do kontrolowania ocen, oraz do wglądu w sprawdzone i ocenione prace swojego "dziecka". Nikt nie zwraca uwagi na to, że dziecko stało się właśnie dorosłym i pozostaje nim także w świetle prawa, bo nie dotyczy to prawa szkolnego. Nawet jeśli pełnoletni zwróci się do dyrekcji z prośbą o utajnienie jego wyników w nauce, placówka nie może przychylić się do jego prośby. 

W swojej praktyce nie spotkałem się z taką sytuacją, choć słyszałem o takich zdarzeniach. Wielu pełnoletnich uczniów szkół średnich ma bardzo skomplikowaną sytuację rodzinną i takież relacje z rodzicami, bądź prawnymi opiekunami. Każdy z takich przypadków trzeba by rozpatrywać indywidualnie na podstawie przepisów prawa. Niestety pod tym względem poszczególne zapisy prawa, rekomendacje ministerialne i statuty szkolne nie są spójne

 - mówił w rozmowie z edziecko.pl Karol Pietrzyk, który od 21 lat uczy angielskiego. Stowarzyszenie Umarłych Statutów domaga się w kwestii wglądu rodziców do ocen zmiany i wystosowało petycję do ministra Przemysława Czarnka.

Pełnoletni uczeń w polskiej szkole prosi o usprawiedliwienia rodziców. "Feminizacja życia społecznego"

Sprawę dostępu rodziców do wyników uczniów w szkole, czy wymaganie zgody na wyjazd skomentowali pedagodzy na jednym z forum dla nauczycieli.

Bardzo ważny temat. Sprawa od lat doprowadza mnie do furii. Wydaje mi się, że to nie tylko skutek feminizacji zawodu nauczyciela, ale feminizacji w ogóle życia społecznego. Dwumetrowy dorosły uczeń proszący mamusię o zgodę na wycieczkę - to upadek cywilizacji

- napisała jedna z nauczycielek. Inna z kolei zwróciła uwagę na to, że uczniowie mają różne sytuacje rodzinne. "Przypomnę fakty: ponad połowa uczniów ma rodziców po rozwodzie i ojców, którzy mają problem z kontaktem ze swoimi dziećmi, nie mówiąc już o wychowaniu. Dzieci pozostają pod opieką matki. Pozostali uczniowie często tkwią w patologicznym stanie: ojciec bywa fizycznie obecny, ale nie zajmuje się wychowaniem, nie ma wpływu na wychowanie, nie ma możliwości wychowywania, nie potrafi, itp." - napisała pedagożka. 

"Jak sobie taki 'dorosły' podpisze zgodę, to niech sobie ją sfinansuje"

Kolejna nauczycielka, która wzięła udział w dyskusji, zwróciła uwagę na to, że 18-letni uczeń korzysta z pomocy finansowej rodziców i to mogłoby być powodem wymaganej zgody na niektóre przedsięwzięcia takie jak wycieczki szkolne. 

Rozwijać tematu nie ma sensu, bo to samo w sobie jest absurdem. W takim razie skoro rodzice nie mają mieć żadnych praw to i oczywiście zwolnieni są ze wszystkich obowiązków, włącznie z finansowaniem wycieczek. Jak sobie taki "dorosły" podpisze zgodę, to niech sobie ją sfinansuje

- napisała. 

Zobacz wideo Szkoła w czasie pandemii. Czy należy ograniczyć podstawy programowe?
Więcej o:
Copyright © Agora SA