Nauka zdalna. Eksperci: Konsekwencje deficytów edukacyjnych będą odczuwalne przez lata

Zamknięcie szkół dotkliwie odbije się na edukacji. Eksperci nie mają wątpliwości. "Społeczno-gospodarcze konsekwencje zamknięcia szkół nie ograniczą się do bieżących utrudnień, ale będą odczuwalne dla dotkniętego nimi pokolenia, społeczeństwa oraz gospodarki przez długie lata" - twierdzą.

Grupa ekspertów z Instytutu Badań Strukturalnych, Centrum Analiz Ekonomicznych, Uniwersytetu Warszawskiego, Polska Akademia Nauki, Szkoła Główna Handlowa, w artykule naukowym dla "Rzeczpospolitej" oszacowała skutki edukacyjne i gospodarcze długotrwałego przejścia uczniów w całym kraju na edukację zdalną. Przedstawiamy ich wnioski.

Ograniczenie kompetencji społecznych

Skutkiem braku bezpośredniego kontaktu z nauczycielami i innymi uczniami jest znaczące ograniczenie kompetencji społecznych. Izolacja negatywnie odbija się na psychice dzieci, a ciągłe przebywanie przed ekranem komputera prowadzi do wzrostu uzależnienia od internetu. Co więcej, edukacja zdalna pogłębia także nierówności między dziećmi. Uczniowie pochodzący z rodzin lepiej wykształconych i zamożnych mogą liczyć zarówno na większe wsparcie ze strony rodziców w nauce, jak i lepszy dostęp do zajęć online i materiałów edukacyjnych. W gorszej sytuacji są dzieci z uboższych, słabiej wykształconych lub wielodzietnych rodzin, które taką pomoc otrzymują rzadziej. Brak sprzętu, kiepski dostęp do internetu i gorsze warunki do nauki (np. brak osobnego pokoju do dyspozycji), odbiją się na ich ocenach.

Najbardziej ucierpią najmłodsi

Skutki wprowadzenia edukacji zdalnej najbardziej odczują uczniowie poniżej dziesiątego roku życia. Należy zwrócić uwagę na fakt, że to właśnie w tym okresie dzieci nabywają umiejętności, które odegrają fundamentalną rolę w procesie dalszej edukacji. Niezwykle istotna dla dzieci w tym wieku jest również socjalizacja, która będzie miała długofalowe znaczenie dla funkcjonowania jednostek w grupach, a z czasem także na rynku pracy.

Nieudany powrót do szkół

W Polsce bezpieczny powrót do szkół okazał się fiaskiem, gdyż nie opracowano konkretnej strategii umożliwiającej szybkie dostosowanie się uczniów i nauczycieli do sytuacji związanej z epidemią. Co więcej, wzrost transmisji wirusa związany z powrotem do zakładów pracy po wakacjach i przeniesieniem spotkań z otwartych przestrzeni do zamkniętych, zwiększył presję na ograniczenie kontaktów międzyludzkich. Zamknięcie szkół, które funkcjonowały bez sprawdzonej strategii, gwarantującej bezpieczeństwo okazało się wówczas konieczne. Chociaż otwarcie placówek jest nadal niemożliwe, działanie zmierzające do skutecznej i bezpiecznej edukacji powinno stać się dla Polski priorytetem. Eksperci proponują, aby te działania opierały się na trzech filarach.

Trzy filary rozwiązań

Pierwszy z nich zakłada zmianę podejścia do zarządzania i ograniczania pracy szkół. Poza edukacją zdalną i stacjonarną specjaliści radzą rozważyć także trzecią opcję, czyli tzw. edukację hybrydową. Polega ona na tym, by część zajęć odbywała się w szkołach, część zdalnie, a część byłaby realizowana przez uczniów bez nadzoru nauczycieli. Takie rozwiązanie pozwoliłoby na rotację osób przebywających w placówkach i wykorzystanie zalet dwóch trybów edukacji. Przemyślana edukacja hybrydowa pomogłaby ograniczyć skalę rosnących kosztów edukacyjnych, nie zwiększając ryzyka epidemiologicznego.

Drugi filar zakładałby opracowanie planów bezpiecznego powrotu do szkół wraz z wygaśnięciem obecnej fali epidemii. Według ekspertów plany te powinny obejmować reżim sanitarny oraz metody ograniczenia przypadkowych kontaktów (np. między uczniami innych klas) na terenie placówek i w trakcie dojazdów do nich. Plany te powinny zostać opracowane przez rząd i dopasowane do warunków lokalnych, panujących w danych placówkach. Kwestą priorytetową byłby powrót do szkół dzieci z klas 1-3, które na wprowadzeniu edukacji zdalnej ucierpiały najbardziej.

Trzeci filar stanowi poszerzenie możliwości dostosowania trybu, w jakim pracują szkoły, do warunków lokalnych, dotyczących zarówno gęstości zaludnienia w danym miejscu, jak i zagrożenia epidemiologicznego na danym terenie. Eksperci zwrócili uwagę na fakt, że wiele restrykcji odpowiada na sytuację panującą w miastach, podczas gdy konsekwencje zamknięcia szkół najbardziej odczuwają dzieci mieszkające na wsiach. 

Najpierw edukacja, potem usługi

Nie ulega wątpliwości, że dużym problemem związanym z powrotem do edukacji w trybie stacjonarnym, będzie zapewnienie bezpieczeństwa rodzinom mieszkającym w wielopokoleniowych gospodarstwach domowych (ich liczba w naszym kraju jest jedną z najwyższych w Europie). Chociaż ryzyko poważnego przebiegu Coivd-19 u dzieci jest niewielkie, mogą one zarazić innych członków rodziny, na przykład babcie i dziadków. Trzeba mieć na względzie, że ponad 70 proc. osób powyżej 65. roku życia mieszkających z dziećmi, żyje właśnie w małych miastach i wsiach. Rząd, opracowując powrót dzieci do szkół, powinien mieć również na uwadze, że w przypadku gospodarstw wielopokoleniowych, bezpieczeństwo osób starszych jest również związane z ryzykiem zakażenia się od innych, pracujących domowników.

Według Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób, decyzje dotyczące środków kontrolnych w placówkach edukacyjnych, ich zamknięcia lub otwarcia, powinny być spójne z innymi restrykcjami wprowadzonymi na danym terenie. W Polsce to właśnie przywrócenie w pełni funkcjonującej edukacji powinno stanowić priorytet nad zniesieniem restrykcji w sektorach usług, którym należy przyznać rekompensaty za okres przestoju.

Zobacz wideo Epidemia przybrała na sile. „Wiążemy to ze szkołami”
Więcej o:
Copyright © Agora SA